niedziela, 25 maja 2014

Family ➼ 3

Felicity miała długi dzień w pracy. Była wykończona i jedyne czego pragnęła to kąpiel z bąbelkami, lody i jej nowy zestaw płyt DVD z serialem „Doctor Who”.
Kiedy otworzyła drzwi mieszkania, zobaczyła kogoś kogoś siedzącego w mroku. Jej ręce zaczęły się trząść, a z ust wyrwał się krzyk.
- Kimkolwiek jesteś, mam… gaz pieprzowy!
Ku jej zaskoczeniu ciemna postać zachichotała.
- Masz też pistolet, ponieważ sam ci go dałem.
Felicity sięgnęła włącznik światła.
- Oliver? Co ty tu robisz? Nie możesz się tak po prostu włamywać do mojego mieszkania, mogłam cię zranić!
Położyła dłonie na biodrach i spojrzała na niego jak zła nauczycielka, która właśnie złapała swojego ucznia na ściąganiu. Oliver uśmiechnął się niewinnie i podszedł do niej.
- Nie potrafiłabyś mnie zranić, jestem wojownikiem, nie pamiętasz? Mam niesamowite umiejętności walki i takie tam – zaśmiał się, ale Felicity była pewna, że nie był taki wesoły.
Wymienili ze sobą spojrzenia i to co zobaczyła zszokowało ją.
- Płakałeś? – spytała.
Odwrócił głowę, ale tym razem mu na to nie pozwoliła. Uniosła dłoń i delikatnie dotknęła jego policzka, przesuwając jego twarz powrotem ku niej.
- Miałeś powód, żeby tu przyjść, pozwól mi pomóc…
Oliver lekko położył jego dłoń na jej i wtulił się w jej dotyk. W innych okolicznościach Felicity oblałaby się rumieńcem na taki gest. Nie była ślepa, wiedziała że ten mężczyzna, bohater, jej szef, przyjaciel, wciąż był Oliverem Queenem. Mężczyzną, którego pożądała każda kobieta, a ona sama nie mogła zaprzeczyć, że ją pociągał i że na jego widok serce bije szybciej niż kiedykolwiek.
Ale nie czuła w tym momencie żadnego seksualnego napięcia, tylko smutek, jego cierpienie.
- Moja matka opuszcza miasto – powiedział cicho z takim bólem, że jej serce rozpadło się na kawałki.
Bez zastanowienia dziewczyna objęła jego kark i przytuliła go tak mocno, że ledwo oddychała.
- Wszystko będzie w porządku… okej? Nie wiem jak i nie wiem kiedy, ale będzie… - wyszeptała w jego szyję.
Oliver delikatnie ucałował jej włosy. Nie wiedział co to dokładnie miało znaczyć, ale od momentu, kiedy jego matka została zwolniona z aresztu i zdecydowała, że najlepiej dla wszystkich będzie, jeśli na jakiś czas zniknie, miał wielką ochotę zobaczyć Felicity. Przez kilka ostatnich miesięcy stała się jego opoką, bezpieczną przystanią. Diggle został przyjacielem, którego potrzebował, ale to Felicity uspakajała go najbardziej. Dzięki samej jej obecności czuł się bezpieczniej, cieplej i mniej samotnie na świecie.
Była jak promień słońca w ciemności, która spowiła jego życie.
- Potrzebuję cię, Felicity – powiedział.
Ona odsunęła się delikatnie od niego, patrząc mu w oczy. Nie była pewna, czy przemawiał przez niego ból i strach przed stratą kolejnej osoby, czy był to po prostu Oliver - mężczyzna, mówiący do niej, Felicity – kobiety.
Jego spojrzenie uwolniło bilion motylków jej brzuchu, ale próbowała odepchnąć od siebie to uczucie. To nie był dobry czas na takie myśli. Ciągle musiała sobie przypominać, że kiedy Oliver się otrząśnie, tak czy inaczej prawdopodobnie wróci do Laurel.
- Nigdzie się nie wybieram – odpowiedziała z uśmiechem. Jeśli on mógł chować się pod maską, to i ona też.
Chwyciła jego rękę i pociągnęła za sobą.
- Chodź, ugotuję ci coś. Założę się, że jeszcze nie jadłeś.

➼➼➼

Walter nie był ich ojcem, ale Oliver doceniał to, że został z nim i Theą w Rezydencji Queenów.
Był dobrym człowiekiem, w istocie chyba najlepszym jakiego Oliver kiedykolwiek spotkał oraz miał dobry wpływ na Theę. Thea kochała go i potrzebowała odpowiedzialnego dorosłego w jej życiu.
Oliver starał się jak mógł, ale walka z przestępczością w nocy nie była do końca czymś, co byłoby dobrym przykładem dla jego młodszej siostry.
Skrycie Oliver liczył dni do ukończenia przez nią liceum. Miał nadzieję, że zostanie przyjęta do dobrego college’u i opuści Starling City. Nie żeby chciał się jej pozbyć, nie, chciał żeby zapomniała o tym wszystkim, zostawiła przeszłość za sobą i się wykurowała. Wciąż miała szansę na normalne życie, nie wiedziała kim był.
- Muszę napisać esej, żeby dostać się do college’u, a nie jestem dobra w tych rzeczach… - narzekała pewnej nocy podczas kolacji.
Walter spojrzał znad swojego talerza, cieszył się że w końcu są znowu w stanie normalnie rozmawiać.
- Chciałbym ci pomóc, ale sam nigdy nie byłem dobry w pisaniu – przeprosił.
- W porządku, Walter – spojrzała na Olivera i przewróciła oczami. – Nie sądzę, że coś mi da pytanie o to ciebie, prawda? Wciąż próbuję się dowiedzieć, ile tata musiał zapłacić szkole by cię przyjęli.
- Bardzo śmieszne – mruknął Oliver. – Właśnie miałem ci powiedzieć, że może znam kogoś kto mógłby ci pomóc, ale zapomnij o tym.
Thea lekko klepnęła go po plecach.
- Cofam wszystko, jesteś najlepszym bratem jakiego kiedykolwiek miałam – mrugnęła do niego dużymi oczami i wydęła wargi. Tego triku używała na nim od malutkości.
Oliver zaśmiał się.
- Moja… - zatrzymał się na chwilę.- Moja przyjaciółka Felicity jest bardzo mądra, może ci pomóc.
Nagle poczuł się zmieszany. Dla czego tak trudno było mu określić jego relacje z Felicity? Byli przyjaciółmi, czyż nie?
- To świetny pomysł! – wykrzyknął Walter, który także lubił Felicity. – Ta dziewczyna jest mądra i piękna, powinieneś kiedyś zaprosić ją do nas na kolację, Oliverze.
Thea zerknęła na Olivera i uśmiechnęła się znacząco. Będąc dobrą siostrą i wtykając nos w nie swoje sprawy, zauważyła, że spędzał strasznie dużo czasu z pewną informatyczką.
- Taaa, Ollie, zaproś ją. Możemy porozmawiać o mojej przyszłości, college i te sprawy. Albo możemy też pogadać o twojej przyszłości... małżeństwo i tym podobne.
Oliver popluł się napojem z zaskoczenia i spojrzał natychmiast przez ramię. Diggle stał w swojej zwyczajowej pozycji przy drzwiach, trzymając wszystko pod kontrolą.
Wyglądał na tak samo zakoczonego jak Oliver, patrząc szeroko otwartymi oczami.
- Thea! – Oliver prawie się wydarł. – Felicity i ja… my jesteśmy tylko… „małżeństwo”?
Jego siostra wybuchła śmiechem. Po policzkach płynęły jej łzy, twarz zrobiła się cała czerwona i myślała że zaraz eksploduje.
- Twoja twarz… dlaczego byłeś taki wstrząśnięty? Czyżbym uderzyła w czuły punkt?
Oliver próbował uspokoić oddech. Wgapiał się w jedzenie. Punkt dla niej, wiedział że tylko go denerwowała. Dlaczego więc czuł się jakby go przejrzała?


Na koniec parę filmików... Miał być jeden, ale tak trudno było zdecydować <3

1. Uno romantico

2. Humor

3. Niezawodny Diggle shipper ^^

sobota, 17 maja 2014

Family ➼ 2

Fanfic: https://www.fanfiction.net/s/9257556/1/Family

Oliver dalej pełnił służbę stróża miasta. Przedsięwzięcie zostało powstrzymane, ale wciąż tak wiele działo się w Glades, że nie mógł po prostu dać sobie z tym spokoju i zakończyć ten etap w swoim życiu.
Problemem było to, że o wiele trudniej było mu pogodzić jego sekretne życie ze zwyczajnym, cokolwiek to "zwyczajne" jeszcze znaczyło.
Musiał prowadzić klub, pomagać Walterowi w firmie, od kiedy Moira była w areszcie i oczywiście Thea potrzebowała go bardziej niż kiedykolwiek. Była załamana po tym jak jej matka została aresztowana i wszystkie tajemnice o wypadku statku Queen’s Gambit ujrzały światło dzienne. Obiecał sobie, że zrobi wszystko, by ją z tego uleczyć.
No i był jeszcze Tommy. On był prawdopodobnie największym problemem ze wszystkich. Tommy rozumiał, że jego ojciec był szalony i musiał być powstrzymany. Ale to nie znaczyło że nie ubolewał nad jego śmiercią. Nie potrafił nawet spojrzeć na Olivera bez nienawiści w oczach. Winił go, myśląc że powinien inaczej postąpić z Malcolmem, nawet jeśli gdzieś głęboko wiedział, że nie było innego sposobu.
Oliver myślał że Tommy natychmiast wyda go policji, ale nigdy tego nie zrobił. Był cicho, nie cierpiąc go w duchu.
- Nie robię tego dla ciebie, tylko dla Thei, wystarczająco już przeszła – wytłumaczył jedynie, ale Oliver go rozumiał.
Felicity walczyła z własnymi demonami. Za każdym razem, kiedy wpadała na Waltera w pracy, bolało ją to, jaki był nieszczęśliwy. Właśnie wrócił do domu, a jego żona została aresztowana za porwanie go. Był bardzo dobrym człowiekiem, nie zasługiwał na to wszystko.
Ale jeszcze bardziej bolało ją patrzenie na Olivera. Był w złym stanie. Nie spał, prawie nie jadł, funkcjonował tylko jak robot.
- Martwię się o niego – powiedziała do Johna pewnego późnego popołudnia, kiedy czekali na Olivera w klubie.
- Ja też, ale na razie nic nie możemy zrobić. – Oliver stał się dla Diggle’a kimś więcej niż szefem czy partnerem. Po jego przeprosinach pogłębiła się ich przyjaźń. Oliver bardziej się otwarł i wyjawił mu nieco z życia na wyspie i o trudnościach z dostosowaniem się normalnego życia, natomiast Diggle opowiedział mu więcej o zmarłym bracie.
- Możemy mu tylko dać trochę czasu dla siebie… - powiedziała Felicity bardziej do siebie niż do Diggle’a.
Oliver był bohaterem, pasierbem, bratem i zabójcą ojca najlepszego przyjaciela. Ledwo oddychał przez tę całą presję, jaka na nim spoczywała, ale dzięki przyjaciołom miał chociaż godzinę dziennie, która należała do niego.
To była ta jedna specjalna godzina wcześnie rano, kiedy słońce jeszcze nie wstało, a miasto wciąż spało, kiedy Carly otwierała wcześniej knajpkę, by wpuścić jego, Felicity i Johna, gdzie mógł być sobą i zrobić sobie przerwę od świata.

➼➼➼

- Jak się masz Ollie? – Ręce Laurel mocno trzymały filiżankę z kawą. Wpatrywała się w czarny napój, unikając kontaktu wzrokowego między nią i jej byłym ukochanym. Relacje pomiędzy nimi wiąż były dziwne.
Oliver nie wiedział, jak odpowiedzieć na to pytanie. Nie mógł odpowiedzieć „w porządku” bo ona nigdy by się na to nie nabrała. Nie mógł też jej zdradzić prawdziwych uczuć, gdyż nie znała jego drugiej strony.
- Jakoś sobie radzę – odpowiedział szybko.
- Twoja mama poprosiła, bym została jej prawnikiem… ale zgaduję, że już to wiesz – głos Laurel był pełen poczucia winy. Znała Moirę Queen przez prawie całe jej życie i kiedy poprosiła o pomoc, nie mogła odmówić, ale wciąż czuła się jakby zdradzała Olivera.
Mężczyzna tylko muknął w odpowiedzi.
- Ona chce zeznawać przeciwko każdemu, kto był częścią planu Merlyna… chce zrobić, co należy – Laurel przygryzła dolną wargę i czekała na odpowiedź.
Oliver wstał i położył pieniądze na stole.
- Zapłacę za kawę.
Laurel oczekiwała, że będzie zły albo urażony, ale nie spodziewała się, że ją zlekceważy. Chwyciła jego ramię.
- Ollie poczekaj, przepraszam.
- Nie musisz przepraszać. Robisz, co uważasz za słuszne. Ale ona może próbować ile chce, a to nie przywróci do życia mojego ojca albo wymaże wspomnień Waltera o porwaniu. Nie naprawi Thei.
Uwolnił rękę i odszedł, w jakiś sposób kończąc w mieszkaniu Diggle’a. Rozmawiali całą noc, albo raczej Oliver mówił, a Diggle po prostu słuchał.


piątek, 16 maja 2014

Family ➼ 1

"Family"
Fanfic: https://www.fanfiction.net/s/9257556/1/Family by Tinkerbell90

Oliver usiadł na podłodze w swojej bazie, otoczony przez ciemność, patrząc prosto przed siebie. Nie był pewny co się działo w jego głowie czy w jego sercu, ale wiedział, że nie było to tym, co chciał osiągnąć stając się Hoodem. Nie, tego nie było w ogóle w planie.
- Mogę się przysiąść?
Nie usłyszał, że przyszła Felicity. Zwykle słyszał. Miała ten swój wyjątkowy sposób chodzenia, który zawsze ją zdradzał, nie ważne jak bardzo starała się być cicho. Kiedy potrząsł głową, usiadła obok niego.
- Powiem to wprost – powiedziała, nie patrząc na niego. – Właśnie zabiłeś ojca swojego najlepszego przyjaciela, albo może byłego przyjaciela, trzema strzałami w klatkę piersiową ponieważ był przestępcą geniuszem… przepraszam, szaleńcem, a na dodatek aresztowałeś własną matkę bo była jego swego rodzaju pomocnikiem... może przymuszonym pomocnikiem, ale mimo wszystko pomocnikiem, a ja powinnam przestać paplać!
Gdyby sytuacja nie była taka absurdalna, Oliver pewnie by się zaśmiał. Blondynka tak na niego działała i dlatego właśnie tak bardzo cieszył się z jej obecności. Rozśmieszała go, sprawiała, że czuł się człowiekiem.
- Tak, to by było na tyle – odpowiedział. Jego głos był spokojny jak zawsze, ale ona mimo wszystko usłyszała w nim ból.
- To jest bardziej popieprzone niż w Spiderman 3 – powiedziała.
Oliver zamknął oczy, próbując powstrzymać łzy.
- Wiedziałem, że wszystko się zepsuje, ale…
Dziewczyna położyła lekko rękę na jego ramieniu.
- To co się stało, nie było z twojej winy.
Spojrzał w górę, szukając jej oczu. Tych pięknych, ciepłych oczu, które nigdy nie kwestionowały jego motywów, które nigdy nie zadawały niewłaściwych pytań i które wydawały się go rozumieć, nawet w najgorszych momentach.
- Malcolm postanowił zostać czarnym charakterem, tak samo twoja matka podjęła swój wybór. Tak jak ty… ty postanowiłeś zostać bohaterem – wyszeptała ostatnie słowa, wiedząc doskonale, że nie był gotowy tego przyznać.
Ale to była prawda. Malcolm Merlyn chciał zniszczyć Glades, chciał zabić bóg wie ile niewinnych ludzi, a Oliver go zatrzymał.
- Felicity… - Oliver nie dokończył tego, co miał powiedzieć, kiedy do środka wszedł Diggle, trzymając w rękach butelkę szkockiej i trzy szklanki.
- Tak myślałem, że będziecie się tu ukrywać – podał każdemu szklankę i również opadł na podłogę. Piekielnie bolała go noga po tym jak Merlyn trafił go strzałą, ale gdyby nie jego dobry refleks, prawdopodobnie by już nie żył. – Doszedłem do wniosku, że wszyscy potrzebujemy się trochę upić.
Pili w ciszy. Oliver był wdzięczy za Diggle i Felicity. Początkowo zatrudnił ich, bo potrzebował wsparcia by pracować nad listą złoczyńców i ratować miasto, ale przez ostatnie parę miesięcy stali się czymś o wiele więcej. Stali się równymi partnerami i przyjaciółmi.
- Przejdziemy przez to, wiesz? – powiedziała Felicity.
- Tym razem nie jestem tego pewien – powiedział ze smutnym uśmiechem na ustach Oliver. Przetrwał wyspę, ale nie był pewien czy przetrwa teraz.
- Przejdziemy i zrobimy to razem – powiedziała bardziej stanowczo. – Jak rodzina.
Wpatrywał się w nią w zaskoczeniu. Czy powoli stawali się rodziną?


Arrow ➼ Wprowadzenie

"My name is Oliver Queen. For five years I was stranded on an island with only one goal: survive. Now I will fulfill my father's dying wish.To use the list of names he left me and bring down those who are poisoning my city.To do this, I must become someone else. I must become.. something else."

Season 3 Finale
"My name is Oliver Queen. After five years in hell, I returned home with only one goal: to save my city. And I did, I became a hero who helped people. But now it's time for me to be someone else. It's time for me to be something else."


Serial "Arrow" opowiada o losach Olivera Queena, milionera, który po katastrofie statku spędził 5 lat na odciętej od świata wyspie, walcząc o życie. Po powrocie do domu, postanowił w tajemnicy wkładać zielony kaptur i z łukiem w dłoni walczyć z przestępcami, których listę dostał od ojca, który zginął na statku. Pomagali mu w tym były żołnierz John Diggle i pracownica działu informatycznego Queen Consolidates, geniuszka Felicity Smoak. Wkrótce zdali sobie sprawę, że potrzebuje ich całe miasto Starling City.

OLICITY to fikcyjny związek Olivera i Felicity

♥ Finał 3 sezonu ♥
♥ OneTruePairing ♥
♥ I will go down with this ship ♥

Bohaterowie:

Oliver Queen - Arrow (Zielona Strzała)


Felicity Smoak


John Diggle

Thea Queen - siostra Olivera

Roy Harper

Laurel Lance

Moira Queen - matka Olivera

Tommy Melyn

Detective Lance

Walter

"Jaskinia" - baza Arrowa pod jego klubem Verdant w dzielnicy Glades



Tak więc wszystkim fanom serialu życzę miłej lektury, 
a całej reszcie oprócz tego gorąco polecam go zobaczyć! ;)

Olicity <3