Rozdział 1
„Proszę… Proszę, niech się to uda choć ten raz” – modliła
się Felicity, unosząc się nad małym barem z hamburgerami.
Czekała na ‘Laurel Dinah Lance’, jej nową ‘klientkę’, by
wyszła z baru. Po to, aby mogła przeszyć ją strzałą prosto w serce. Nie by ją
zabić, ale by sprawić, że zakocha się w mężczyźnie, który był jej przeznaczony.
A to ponieważ Felicity była jednym z aniołków Kupidyna i pomaganie ludziom
znaleźć ich bratnią duszę było jej pracą. Nie była to tak łatwa praca jak można
by sobie pomyśleć, szczególnie kiedy celowało się tak źle jak ona.
Mówiąc prawdę, ona nigdy nie chciała pracować dla Kupidyna.
Zawsze jej marzeniem było zostać Zębową Wróżką. A pomimo tego, że Felicity była
znana ze słabego celu, z jakiegoś niewytłumaczalnego powodu zadecydowano, że
powinna być pomocnikiem Kupidyna.
Skrzydła nie były takie złe. Nie były może tak ładne jak te
od Zębowych Wróżek, ale pozwalały jej lecieć o wiele szybciej i wyżej.
Dzisiaj miała wykonać swoje siódme zadanie. Żadne z
poprzednich zadań nie wyszło dokładnie tak, jak planowała. To nie jej wina, że
ludzie nie czekali w miejscu zanim wystrzeliła strzałę. Niestety, wszystkie te
małe szczegóły nie miały znaczenia dla jej szefa, Kupidyna. Powiedział, że dał
jej już zbyt wiele szans i Laurel Dinah Lance może być jej ostatnim klientem
jeśli znowu zawali. Innymi słowami, istniała duża szansa, że straci swoje bezcenne
skrzydła na zawsze.
Jeśli taki niefortunny zbieg wydarzeń stanie się naprawdę,
jej ostatnią deską ratunku będzie pozostanie zwykłym, starym, nudnym elfem i
nawet nie chciała sobie wyobrażać siebie z tymi spiczastymi uszami.
Dlatego więc czekała teraz z niecierpliwością na wyjście Laurel
Dinah Lance i spotkanie z Oliverem Jonasem Queen, jej bratnią duszą.
Odrobiła swoje zadanie domowe i poczyniła już wszystkie
przygotowania przy Laurel. Teraz jedynie Laurel miała wyjść z baru w chwili,
gdy Oliver będzie do niego wchodził.
Przed barem zatrzymała się limuzyna. Felicity wylądowała na
dachu budynku stojącego po drugiej stronie ulicy.
Z limuzyny wyszedł kierowca i otwarł drzwi dla swojego
szefa. Oliver wyszedł z auta, zapinając swój płaszcz. Do tej pory Felicity
widziała tylko zdjęcie mężczyzny, ale nawet wtedy uważała go za bardzo
intrygującego. Teraz gdy ujrzała go po raz pierwszy na żywo, poczuła coś, czego
nie potrafiła nazwać. Dziwne trzepotanie, mrowienie, którego jeszcze nigdy nie
czuła.
Wiedziała, że to niemożliwe, by dostrzegł ją na
nieoświetlonym dachu, skrytą w cieniach. Pomimo to, przez moment czuła, jakby
patrzył prosto na nią. Szybko schowała się za gzymsem i sekretnie go
podglądała.
Kiedy w końcu obrócił się z powrotem, Felicity ustawiła się
na pozycji. Dwie bratnie dusze zobaczyły się przez szklane drzwi i na obu
twarzach jednocześnie zakwitnął uśmiech.
Felicity naciągnęła łuk. Niech tylko Laurel wyjdzie przez
drzwi.
Kiedy w końcu drzwi otworzyły się szeroko i Laurel Dinah
Lance znalazła się w zasięgu, Felicity puściła strzałę. Pisnęła z radości,
obserwując wylatującą strzałę. Tym razem szła prosto do celu i chociaż raz cel
nie miał w zamiarach nagłych ruchów.
Niestety jej radość nie trwała długo. Jakaś szalona kobieta
na motorze wepchnęła się pomiędzy Laurel i pędzącą strzałę. Felicity nie mogła
nic zrobić, oprócz patrzenia jak motorzystka zostaje trafiona strzałą i
przypadkowo zderza się z latarnią.
Policjant stojący w pobliżu rzucił się kobiecie na ratunek. Po
drugiej strony ulicy Laurel i Oliver wydawali się zbyt pogrążeni w rozmowie, by
zauważyć cokolwiek się działo wokół nich.
- Więc znowu spudłowałaś? – powiedział mężczyzna z tyłu.
Felicity obróciła się w stronę głosu i ujrzała swojego
szefa.
- Ta kobieta stanęła mi na drodze! – narzekała.
Szef patrzył na nią przenikliwymi niebieskimi oczami.
- Dałem ci już wystarczająco szans.
To była prawda. Nikt nie słyszał by Kupidyn dał kiedykolwiek
komuś aż tyle szans.
- Ale… to nie fair. – Protestowała dalej. – Nawet nie
chciałam tego robić. Chciałam zostać Zębową Wróżką. Dlaczego nie pozwolicie mi
po prostu być Zębową Wróżką? – Jęknęła wydymając wargi.
- Myślę, że miało to coś wspólnego z tym, że jesteś zbyt
niezdarna do tej pracy. Bali się, że pobudzisz dzieci zanim zabierzesz ząb spod
ich poduszek. – Kupidyn podszedł bliżej barierek i spojrzał w dół na ulicę. –
Ach, co za bałagan wszędzie porobiłaś, Felicity. Będę musiał wezwać zespół
awaryjny by sprzątnęli ten chaos.
Ona też spojrzała w dół na ‘bałagan’, o którym wspomniał i zmarszczyła
brwi. Oliver i Laurel już poszli. Została tylko kobieta na motorze, która teraz
przytulała się do ręki policjanta.
- Przynajmniej ta kobieta znalazła kogoś do kochania.
- To byłoby w porządku, gdyby nie była już poślubiona ze
swoją bratnią duszą – warknął Kupidyn.
- To nie moja wina, że wybierasz kogoś takiego jak ja, z bardzo
złym celem, do strzelania w ludzi – nie zamierzała powiedzieć tego na głos.
Uniósł brew.
- A więc teraz winisz mnie? Bo dałem ci szansę? Bo myślałem,
że jesteś zbyt urocza na elfa?
- Dałeś mi szansę, bo myślałeś, że jestem urocza? –
uśmiechnęła się figlarnie.
- Uroda jest ważna w zawodzie, który wykonujemy –
powiedział, przybierając poważny ton. – Wystarczy już tego! Nadszedł czas, abyś
oddała swoje skrzydła, łuk i strzały.
- Proszę… proszę, zrobię cokolwiek chcesz, ale nie zabieraj
mi skrzydeł! – błagała.
- Nie, Felicity, dałem ci już zbyt wiele szans. – Wyciągnął do
niej dłoń, prosząc by oddała skrzydła.
- Proszę, daj mi jeszcze jedną szansę. Obiecuję, że jej nie
zmarnuję. Popracuję bardziej nad swoim strzelaniem. Opracuję lepszy plan… I
upewnię się, że nie ma w pobliżu żadnej wariatki na motorze następnym
razem. – Prosiła, składając ręce w
błagalnym geście.
- Ach! Przestań z tymi oczkami szczeniaczka! Dam ci jeszcze
jedną szansę. Ale jeśli zawalisz… -
Spojrzał na nią ostrzegająco.
- Nie zawiodę! – obiecała.
Usiadł na barierce tyłem do ulicy.
- Dobrze, więc… - przeczesał dłonią kręcone blond włosy. –
Dam ci nowe zadanie byś się wykazała.
Przytaknęła głową. Była gotowa zaakceptować każde zadanie.
Zrobiłaby wszystko, by nie mieć tych elfickich uszu i musieć nosić zielone
czapki.
- Musisz sprawić, by Laurel Lance zakochała się w Oliverze
Queenie. – Zaczął tłumaczyć. – Ale nie możesz użyć magicznej strzały.
Wgapiła się w niego zdezorientowana.
- Jak mam to sprawić bez użycia strzał?
- Laurel Lance już kocha Olivera Queena. Poprosiłem cię, byś
wystrzeliła tamtą strzałę tylko z tego powodu, że dzieli ich zbyt wiele
przeszkód. Widzisz, Oliver Queen nie zawsze był dobrym facetem. Więc Laurel
potrzebowała odrobinę boskiej interwencji, by zdać sobie sprawę, że jest już
innym człowiekiem. I by zdać sobie sprawę, że są sobie przeznaczeni. – Stanął na
barierce z dziecinnym uśmiechem na twarzy.
- Ok? – wykrztusiła, zmieszana.
Kupidyn zaczął chodzić w tę i z powrotem po krawędzi.
- Oliver wierzy, że Laurel już go nie kocha. Częścią twojej
pracy będzie więc pokazanie Oliverowi, że Laurel wciąż go kocha i że na nią
zasługuje. Co ważniejsze, będziesz musiała pomóc mu przekonać Laurel, że się zmienił
i że prawdziwie ją kocha. Oliver Queen nie jest zbyt ekspresywny od czasu jego
wycieczki do Lian Yu, więc będziesz miała ręce pełne roboty.
- Ale jak ja niby tego dokonam? – powoli zaczynała rozumieć,
że to nie będzie łatwe zadanie.
- Coś wymyślisz. – Uśmiechnął się, gdy zeskoczył z barierki,
by stanąć przed nią.
Nie podobał jej się ten łobuzerski błysk w oku.
- Ale…
- Chodź! – Rozłożył swoje wspaniałe skrzydła i podał jej
dłoń.
- Gdzie? – Spytała rozkładając swoją małą parę skrzydełek.
On po prostu chwycił jej dłoń i oboje odlecieli. Nad nimi
wisiały tylko gwiazdy. Czuła jak zimno chmur łaskocze ją po stopach, gdy
delikatnie frunęli z nocnym wiatrem. Lecieli już jakiś czas, a on wciąż nie
wyjawił jej, gdzie zmierzają.
- Nadszedł czas. – Ogłosił jej szef niespodziewanie.
- Czas na co? – szepnęła, obracając się ku niemu.
- Żegnaj, Felicity! – On szybko zabrał jej łuk i kołczan
oraz pozbawił ją skrzydeł. – Masz trzy miesiące na wykonanie misji!
- Nie! Proszę, potrzebuję moich skrzydeł! – krzyknęła, gdy
zaczęła spadać. Do ziemi dzieliły ich tysiące kilometrów. Nie było niczego,
czego mogła by się uchwycić albo jak zatrzymać spadanie. Nie była człowiekiem i
wiedziała że nie umrze, ale to nie znaczyło, że była mniej przerażona.
- I jeszcze jedna rzecz, Felicity. Parę minut po tym, jak
dotkniesz ziemi, staniesz się człowiekiem! – usłyszała krzyk.
- Już wolałabym raczej zostać elfem! – odkrzyknęła, tonąc w
chmurach.
- Powodzenia! – Usłyszała trzepot skrzydeł odlatującego
Kupidyna.
Wydawało się jej, że spada już przez wieczność. Ledwo mogła
rozpoznać ziemię poniżej. Światła miasta zaczęły migotać jak spadające gwiazdy.
Wszystkie rozmazane kontury i plany, które widziała chwilę temu, stopniowo
przekształciły się w budynki, ulice i drzewa. Zamknęła oczy oczekując na wypadek.
W ułamku sekundy, z hukiem zderzyła się z ziemią. Może i nie umarła, ale bolało
równie mocno. Leżała tylko na brzuchu, próbując ogarnąć, co zaszło.
Usłyszała pisk opon na asfalcie, zahamowały i stanęły w
miejscu.
- Czy wszystko w porządku? – zapytał ktoś głębokim głosem.
- Tak myślę – Wymamrotała i powoli otwarła oczy,
- Chyba musimy zawieźć cię do szpitala – powiedział mężczyzna,
klękając przy niej.
- Nie! – Uniosła wzrok i ujrzała zakapturzonego mężczyznę.
On odgarnął jej włosy na bok.
- Ale…
Jego twarz była schowana w cieniu kaptura. Mimo to poznała
kim był.
- Oliver
Jonas Queen?
On zdjął kaptur. Wokół oczu miał rozsmarowane coś zielonego,
jakby chciał ukryć swoją tożsamość.
- Jak ty… Kim jesteś? – Wydawał się bardzo zaskoczony.
- Felicity… - zaczęła się trząść. Nigdy wcześniej nie miała
dreszczy. Anioły tak nie robią. Czuła jakąś wewnętrzną zmianę i na myśl
przyszły jej ostatnie słowa Kupidyna.
- Jak on mógł mi to zrobić? – Poczuła jakąś mokrą ciecz
spływającą jej po policzkach. Zrozumiała, że płacze i ta wiedza tylko wzmogła
jej wybuch.
Oliver przewrócił ją na plecy.
- Kto i co ci zrobił?
- Kupidyn, on mnie tu posłał – wypaliła bez zastanowienia.
Rozejrzał się uważnie.
- Kto to Kupidyn? To jakiś kryptonim? Dla kogo pracujesz? –
przesłuchiwał ją ostro.
Nie była w stanie nawet myśleć o odpowiedziach na te
pytania.
Jako anioł, potrafiła widzieć i słyszeć różne rzeczy. Mogła
dotknąć i czuć, ale zaczynała się uczyć, że wrażenia ludzkie są zupełnie inne
niż te, których doświadczyła do tej pory. Była przytłoczona nowymi uczuciami,
każdym dźwiękiem, zapachem, obrazem.
- A więc tak to wygląda – wymamrotała do siebie.
Poczuła mdłości od nadmiaru nieznanych emocji, które przez
nią przepływały.
- O czym ty mówisz? Kim jesteś? – spytał.
Zakręciło jej się w głowie. Z trudnością skupiła wzrok na
twarzy Olivera.
- Felicity… - udało jej się odpowiedzieć, zanim odpłynęła.➼➼➼
Uff, najbardziej pracowite dni za mną, podczas wakacji posty będą na pewno częściej ;)
Jestem pierwsza, jestem pierwsza <3 Przyznam szczerze, że ten rozdział zaskoczył mnie pozytywnie. NIgdy nie myślałam o Felicity jak o kimś tam niemożliwym, innym i za to wielki plus. Ciekawi mnie jak Felicity poradzi sobie jako człowiek i czy jej zadanie do wykonania przebiegnie prawidłowo, ale znając Fel, śmiem w to wątpić :)
OdpowiedzUsuńTak coś czułam, że brakuje jeszcze fantasy na moim blogu. Dla każdego coś dobrego :p
UsuńWow! Ale super! :D Felicity jako pomocnica Kupidyna to świetny pomysł. Oj coś czuję że to będzie niesamowite opowiadanie i już nie mogę doczekać się następnej części ;) a ile będzie części tego cudeńka? :)
OdpowiedzUsuńOlix
15 rozdziałów, ale fanfik jest jeszcze aktualizowany :)
UsuńWciągające. Felicity jako pomocnik kupidyna z łukiem i strzałami wydaje się troszkę nierealne. Jednak to ciekawa perspektywa. Czykam na kolejne rozdziały.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
~Paris
To jest baaardzo nierealne xD w fantasy o to chodzi :D ale tak z wyglądu: mała blondynka, słodki uśmiech - to wypisz wymaluj taki aniołeczek ;)
UsuńPrzeczytałam mniej więcej pozostałe rozdziały i jestem po prostu zachwycona! Ta historia jest tak wspaniała, że nie mogę doczekać się następnych części :D z niecierpliwością będę czekać na przetłumaczone przez Ciebie rozdziały ;) chcę Ci podziękować za znalezienie tak świetnej historii, naprawdę, gdyby nie Ty w życiu bym jej nie przeczytała :* chociaż nie ukrywam, że chciałabym już poznać zakończenie tego dzieła :p
OdpowiedzUsuńOlix
Naprawdę wkręciłam się w tę historię XD mam nadzieję że autorka niedługo wstawi nowy rozdział, bo nie wiem czy wytrzymam tę niewiedzę co dalej ;p
OdpowiedzUsuńOlix
Ja również mam nadzieję, że nie porzuci tego opowiadania :3 Bardzo się cieszę, że ci się też podoba. Teraz muszę się postarać by było równie dobre w moim wydaniu :p
UsuńJestem pewna, że świetnie dasz sobie radę, zresztą jak zawsze ;)
UsuńOlix
Wiesz,a już myślałam ,że będzie o Lauriver . Weszła w źródło źródłowe. Olicity -.-
OdpowiedzUsuńW sumie to historia ciekawie się zapowiada ,więc raczej wątek miłości nie będzie mi przeszkadzał.
Ciekawe cze Felicty da sobie radę jako człowiek.
Jak nie wytrzymam przeczytam tam ,a u ciebie skomentuje :D
No co poradzę ciekawi mnie zakończenie tej historii.
No cóż, muszę pozostać wierna tematyce bloga ;)
Usuńu mnie pojawiła się (dość szybko) nowa część :)
OdpowiedzUsuń