Rozdział 2
- Ona po prostu spadła znikąd, Dig – tłumaczył męski głos.
Brzmiał jakoś znajomo, ale Felicity nie potrafiła dopasować do niego twarzy.
Chciała otworzyć oczy i zobaczyć do kogo należał, ale za każdym razem, gdy tego
próbowała, dopadał ją okropny ból głowy.
- A ty pomyślałeś, że najlepszym pomysłem będzie zabranie
jej tutaj? - zapytał drugi głos.
- Ona wie kim jestem, więc nie miałem wyboru! I powiedziała,
że jest w to zamieszany ktoś zwany „Kupidynem”. – Twierdził znajomy głos. Z istoty
rozmowy, którą usłyszała, doszła do wniosku, że ten głos musiał należeć do
Olivera. Nie mogła jednak zrozumieć dlaczego brzmiał tak inaczej niż wcześniej,
jakby był to ktoś inny.
- Myślę, że się obudziła – zbliżył się do niej inny głos.
Tym razem, z większym wysiłkiem , udało jej się otworzyć
oczy. Pierwszą rzeczą, jaka rzuciła się jej w oczy, był wielki mężczyzna pochylający
się u stóp metalowego łóżka, na którym leżała. Instynktownie chciała uciekać,
ale coś w oczach gigantycznego człowieka zapewniło ją, że można mu zaufać.
- Kim jesteś?
- Najpierw powiedz nam, kim ty jesteś? – Rzeczywiście był to
głos Olivera Jonasa Queena. Stał teraz obok swojego przyjaciela, a jego kaptur
i zielona farba zniknęły. Zamiast tego jego twarz pociemniała przez
przerażającą minę, którą przybrał. Niemniej jednak, Felicity była zachwycona,
że go widzi. On był w końcu jej przepustką do domu.
- Oliver! – Usiadła i zakręciło jej się w głowie. Szybko
chwyciła róg łóżka, by się uspokoić.
Oliver obszedł łóżko, by stanąć bliżej.
- Kim jesteś? Kto to Kupidyn? - wykrzyczał.
Szybki, dudniący dźwięk narastał z jej wnętrza. Czuła, jakby
za chwilę miał rozerwać jej pierś. Jej ręce powędrowały do klatki piersiowej.
- Co to jest? – Była jednocześnie przerażona i
podekscytowana słysząc tajemniczy dźwięk.
- O co chodzi? – rzucił Oliver.
Pod wpływem jego głosu dźwięk tylko przyspieszył.
- Tutaj. – Wskazała oczami swoją klatkę piersiową. Dopiero
po chwili zdała sobie sprawę, skąd mógł pochodzić ten dźwięk.
- Myślę, że to moje serce. Ale szybko bije. Zaczęło bić jeszcze szybciej, gdy mówiłeś… - Słyszała już kiedyś, że ludzie mają bijące serca, ale nie miała pojęcia, że będzie to takie głośne i dzikie.
- Myślę, że to moje serce. Ale szybko bije. Zaczęło bić jeszcze szybciej, gdy mówiłeś… - Słyszała już kiedyś, że ludzie mają bijące serca, ale nie miała pojęcia, że będzie to takie głośne i dzikie.
Olbrzymi facet pociągnął Olivera na bok.
- Oliver, może to jedna z twoich szalonych fanek stalkerek –
zasugerował.
Kiedy Felicity wpatrywała się w nieznanego mężczyznę,
próbując zrozumieć znaczenie słów „szalone fanki stalkerki”, nagle uświadomiła
sobie, że był on kierowcą Olivera, który podrzucił go pod ‘Big Belly Burger’.
Oliver spojrzał na nią. Przez chwilę przeskanował ją wzrokiem
i obrzucił ją pełnym dezaprobaty spojrzeniem, jakby uważał jej ubrania za
bardzo dziwne.
- Cóż, to właściwie tłumaczyłoby jej słowa, że zesłał ją tu
Kupidyn.
Spojrzała w dół na jej długą, białą suknię i złote pantofle.
Tak wyglądał jej uniform. Wszystkie aniołki Kupidyna musiały go nosić.
- Nazywam się Felicity i nie jestem fanką-stalkerką…
cokolwiek to znaczy. – Zeskoczyła ze stalowego łóżka. – Po prostu to wszystko…
jest dla mnie nowe.
Pomimo zawrotu głowy i zaburzonej równowagi powoli
przybliżyła się do nich.
- Co masz na myśli, mówiąc że to jest dla ciebie nowe? –
Oliver podszedł ku niej ze zmarszczonymi brwiami.
Myślała o tym przez chwilę. Myślała o tym, co powinna
powiedzieć i jak. Nie była do końca pewna, czy powinna cokolwiek zdradzać.
Istniała mała księga zasad, która została jej podarowana, gdy pasowano ją na
anioła, ale ona nigdzie nie mówiła o tym, co robić lub czego nie robić, gdy
zostało się przemienionym w człowieka. Dlatego więc postanowiła wyjawić prawdę.
- Jestem aniołem. Aktualnie nim ne jestem… Byłam, ale teraz
jestem człowiekiem. Jak ty… - Powiedziała, mając desperacką nadzieję, że jej
uwierzą i w zamian pomogą ukończyć zadanie.
- Jesteś pewna, że nie uderzyłaś się w głowę, gdy spadłaś z
czegokolwiek tam spadłaś? – Wyśmiał ją kierowca.
- Nie! Jestem tutaj by pomóc Oliverowi znaleźć jego bratnią
duszę. – Zaprotestowała, przysuwając się do mężczyzn. – Mam zamiar ponownie ich
połączyć. To długa historia…. Może nie aż tak długa.
- Przestań tracić mój czas i po prostu powiedz nam prawdę! –
Oliver zrobił jeszcze jeden krok by górować nad nią.
Ona stała oszołomiona jego śmiałymi, niebieskimi oczami.
Jego zapach, który mogła opisać jako połączenie piżma i skóry, sprawił, że
chciała podejść do niego jeszcze bliżej. Ale o dziwo, udało się jej tylko
zrobić dwa kroki w lewo. Potknęła się o coś i wylądowała na krześle przez
komputerami.
- Nie uderzyłam się w głowę i mówię wam prawdę – Wstała na
nogi, rzucając Oliverowi oburzone spojrzenie.
Oliver spojrzał do tyłu na przyjaciela szukając jego opinii.
- Diggle?
- Cóż, przynajmniej nie wygląda jak rasowy przestępca –
Diggle posłał Felicity delikatny uśmiech.
Felicity uśmiechnęła się do niego w odpowiedzi. Była szczęśliwa,
że chociaż jeden z nich nie patrzył na nią, jakby była szpiegiem.
- A ja powinienem być playboyem bilionerem a ty jego
kierowcą. Wygląd może być mylący, Dig. W każdym razie, kimkolwiek jest, nie
możemy jej tak wypuścić. Skąd mamy pewność, że nie powie komuś, kim jest Arrow?
– podkreślił Oliver.
Felicity zmarszczyła brwi, słysząc jak Oliver mówił o niej,
jakby jej tu nie było.
- Nie powie! – Wtrąciła zirytowana. Była tu tylko po to, by
zeswatać go z Laurel. Nie miała zamiaru zdradzać nikomu tożsamości Arrowa.
- Nie mogę cię puścić tylko dlatego, że obiecasz nikomu nic nie mówić – Oliver okrążał
ją ze wzrokiem jastrzębia, kontrolując każdy jej ruch.
- Już prawie północ, Oliver. Co zamierzasz zrobić?
Przesłuchiwać biedną dziewczynę przez całą noc? Trzymać ją tu w więzieniu? –
Diggle oparł się o stół za nim, krzyżując ręce na piersi.
Felicity po raz pierwszy rozejrzała się po otoczeniu. Byli w
ciemnym, ponurym miejscu bez okien. W pomieszczeniu panował chłód, otoczyła się
ramionami. Naprawdę nie chciała być u więźniem.
- Tu jest trochę zimno. Gdzie w ogóle jesteśmy? –
Wymamrotała niewinnie.
Diggle ponownie przeskanował ją od stóp do głów.
- Jeśli chcesz znać moje zdanie Oliver, wciąż myślę że ona
jest jedną z groupie Olivera Queena.
Felicity nie była pewna co znaczyło pojęcie „Groupie Olivera
Queena”, ale nie podobało jej się brzmienie tych słów.
Oliver przestał chodzić i wgapił się w nią na moment. Im
dłużej się przyglądał, tym jego wzrok stawał się łagodniejszy.
- Jutro postanowimy, co z nią zrobimy. Tej nocy wezmę ją ze
sobą do domu. Nie jest to najlepsza opcja, ale tylko na to na razie wpadłem –
Spojrzał na przyjaciela po jego akceptację.
Oczy Felicity rozjaśniły się na tę myśl. Aby osiągnęła
sukces, musiała być bliżej niego. Musiała więcej się o nim dowiedzieć. Wszystko
co o nim wiedziała, znajdowało się w teczce, którą dostała wraz ze sprawą ‘Laurel
Lance’. Zawierała tylko jedną stronę z kilkoma zdaniami o Oliverze Queenie. Oprócz
podstawowych informacji i kilku detali o rozbiciu na jakiejś wyspie i o tym, że
‘Big Belly Burger’ był jego ulubionym barem, nic o nim nie wiedziała.
Oczywiście nie wiedziała, że latał tu i tam w zielonym stroju i gadał dziwnym
głosem.
- Sądzę, że to lepsze niż trzymanie jej tu pod kluczem. –
Zgodził się Diggle, sięgając po płaszcz leżący na stole.
Kilka minut później wyprowadzili Felicity w opasce na oczach
z ich ‘tajnej kryjówki’. Oliver usadowił ją w jakimś pojeździe i nie zdejmował
opaski przez jeszcze piętnaście minut.
- To pierwszy raz, gdy jadę limuzyną…. Albo jakimkolwiek
stworzonym przez człowieka pojazdem. – Bawiła się przyciskami po boku jej siedzenia.
Widziała uśmiech Diggle w tylnym lusterku, gdy na przemian podnosiła i
opuszczała szybę pomiędzy nimi.
Oliver nic nie powiedział. Wypuścił tylko sfrustrowany
oddech.
Wyjrzała przez okno i ujrzała, że dojeżdżali do olbrzymiej rezydencji.
Limuzyna w końcu się zatrzymała.
- Widzimy się jutro – powiedział Diggle.
Oliver wyszedł pierwszy i pomógł wydostać się Felicity.
Rozejrzała się w zdumieniu. Rezydencja wyglądała zbyt bosko, by należeć do
Ziemi.
- Powodzenia, stary – usłyszała Diggle’a, zanim odjechał.
Oliver zaprowadził ją do domu i poprowadził w kierunku
schodów.
- Moja matka wyjechała z miasta i Thea… moja siostra...
pewnie już śpi. Postaraj się więc nie robić hałasu – poradził jej.
- Ok. – Szepnęła i ruszyła na palcach po schodach. Nie
widziała zbyt wiele w słabym świetle, ale to co ujrzała we wnętrzu, wyglądało
wykwintnie i elegancko. Wielki żyrandol na nimi błyszczał nawet w słabym świetle
i wydawał magiczny dźwięk, gdy powoli kołysał pod wpływem odrobiny wiatru.
Oliver pokierował ją przez długi korytarz i zatrzymał się,
by otworzyć masywne drzwi.
Potem wszedł do środka i włączył światła.
Felicity rozejrzała się po pokoju obracając dookoła. Pokój
był przestronny, ale samotny. Na samym środku stało wielkie łóżko, które
wyglądało jakby mogło pomieścić pięć, sześć osób.
- Będziesz musiała zostać ze mną w moim pokoju tej nocy. –
Zaczął grzebać w szafie. – Łazienka jest po twojej prawej.
Rzucił jej w twarz jakimiś ciuchami, tak że ledwo zdołała je złapać.
Rzucił jej w twarz jakimiś ciuchami, tak że ledwo zdołała je złapać.
Ostrożnie przejrzała ubrania trzymane w rękach i zauważyła,
że rzucił jej szary t-shirt i szorty.
- Co to?
- Pomyślałem, że chciałabyś się przebrać z tego czegoś na
coś bardziej wygodnego – wskazał na jej sukienkę.
- Oh? – Spojrzała znowu na t-shirt i spodnie. Wydawały się
na nią za duże, nie wspominając, że ich kolor był tak nudny jak farba na
ścianach.
- Przyniósłbym ci coś z pokoju Thei. Ale jeśli się obudzi,
będzie chciała wszystko wiedzieć – Zdjął płaszcz i obrócił się do niej plecami,
alby powiesić go na krześle za nim.
Wzruszyła ramionami i postanowiła je po prostu przymierzyć.
Po ułożeniu t-shirtu i szortów na skraju łóżka, zdjęła z
ramion ramiączka sukienki.
Kiedy uniosła głowę ujrzała spanikowanego Olivera pędzącego
do niej. – Nie… Nie! Nie tutaj.. tam! – Podniósł ubrania, które dał jej
wcześniej i wepchnął jej w ręce.
Potem szybko założył spadające ramiączka z powrotem na jej
ramiona. Jego szorstkie palce musnęły delikatnie jej skórę, a jej serce jak na
zawołanie zaczęło bić nierówno. Przeszedł ją dreszcz od elektrycznej iskierki,
która spłynęła w dół jej kręgosłupa i nagle stała się bardziej świadoma swego
ciała.
- Idź tam i się przebierz – Poprowadził ją do drzwi na
prawo.
- Tak zrobię… tak… Powinnam się przebrać tam… nie tutaj… nie
przed tobą. Oczywiście… - Paplała bez sensu, wędrując do łazienki.
Zatrzasnął za nią drzwi łazienki w momencie, gdy weszła.
Zdjęła sukienkę i pantofelki, a jej serce wciąż nie
zamierzało się uspokoić. Złapała swoje odbicie w lustrze i wpatrywała się w
swoją zaczerwienioną twarz.
Jej ręka automatycznie powędrowała do policzków, które
paliły jakby właśnie przeszła przez płonący ogień. Potrząsnęła głową, by pozbyć
się tych dziwnych ludzkich uczuć i wzięła kilka głębokich wdechów, aby się
uspokoić.
Potem w końcu przymierzyła t-shirt. Jak podejrzewała, był za
wielki i spadał jej z jednego ramienia. Spodnie również nie były dopasowane,
ale osiadły bardzo luźno na biodrach. Ale t-shirt i tak był wystarczająco długi
by prawie całkowicie ukryć szorty.
Podciągając zbyt wielki t-shirt, nerwowo wyszła z łazienki.
- Diggle, chyba miałeś rację… Ona serio zachowuje się jak
jedna z groupies Olivera Queena. – Oliver rozmawiał przez telefon i jeszcze jej
nie zauważył. Chodził w tę i z powrotem, rozpinając koszulę. – Ale chcę wiedzieć
jak odkryła fakt, że Arrow to naprawdę Oliver Queen.
Pochyliła głowę i zastanawiała się, dlaczego wciąż odnosił
się do siebie w trzeciej osobie.
- Wiem Dig, ale… - Zatrzymał się w połowie zdania, gdy w
końcu się obrócił i przyłapał ją stojącą za nim. Sposób, w jaki jego oczy
natychmiast pociemniały, przestraszył Felicity i zaczęła poprawiać t-shirt,
czując się zdemaskowana.
- Porozmawiany jutro – Oliver przygryzł dolną wargę
rozłączając się i odłożył telefon na szafce.
Felicity nie mogła dojrzeć, co dokładnie wyjął z płaszcza
przewieszonego przez krzesło. Wpatrywała się ciekawie, gdy podszedł ku niej z
jedną ręką za plecami.
Chwycił jej prawy nadgarstek i skuł kajdankami.
- Po co to wszystko? – Spojrzała na srebrną obręcz wokół jej
nadgarstka.
- Aby mieć pewność, że nie uciekniesz, gdy zasnę –
Przeciągnął ją bliżej łóżka.
Próbowała się szarpnąć i odepchnąć, ale on już przypiął
drugi koniec kajdanek do ramy łóżka.
- Nie wiem zbyt wiele o prawach człowieka… właściwie nic o
tym nie wiem… ale zgaduję, że to musi być łamanie jakiegoś prawa?
- Śpij! – Rozkazał, wskazując na poduszkę.
- To jest całkowicie niepotrzebne. Już nie wspominam, że niegrzeczne!
– Wściekła wskoczyła do łóżka.
- Idę się przebrać. – Uśmiechnął się. Chyba uważał jej
złości za niezwykle zabawne. – Zostań tutaj! – Wziął kilka ciuchów i zniknął za
drzwiami łazienki.
- Nie żebym i tak mogła sobie gdzieś pójść! - krzyknęła,
szarpiąc zakajdankowaną dłoń.
Kilka minut zajęło jej zdanie sobie sprawy, że kajdanki nie
zejdą, nie ważne jak mocno będzie ciągnąć. Kompletnie pokonana, ułożyła głowę na poduszce i spróbowała zasnąć.
Był tylko taki problem, że nie wiedziała jak. Niezliczoną ilość razy
obserwowała, jak ludzie zasypiali w najbardziej pokręconych pozycjach i w
najdziwniejszych miejscach. Mimo to nie miała pojęcia, jak to działało.
Zacisnęła ciasno powieki, bo widziała, że tak robili ludzie.
Jednakże po zamknięciu oczu, tylko jej pozostałe zmysły się
wyostrzyły. Wyraźnie słyszała, jak woda, która płynęła w łazience, nagle się
zatrzymała. Mogła usłyszeć jak powoli wrócił do sypialni. Słyszała jak jej głupie
serce biło znowu szybciej, gdy pokój ogarnął zapach mydła.
Czuła jak pod ciężarem łóżko się uniosło i otworzyła szeroko
oczy.
- Nie martw się… Felicity… - Po raz pierwszy nazwał ją po
imieniu i Felicity poczuła dziwne trzepotanie w brzuchu. – Nie zamierzam się na
ciebie rzucić, gdy będziesz spać – Obrócił się na drugą stronę, by wyłączyć
światła.
- Nie myślałam że byś… dlaczego w ogóle miałbyś to zrobić? Dlaczego
pomyślałeś, że ja tak pomyślałam? – Może i przemknęło jej to przez myśl. Może
chciała by się na nią rzucił, nawet jeśli nie wiedziała dlaczego miała by
chcieć, by to zrobił.
- Śpij! – Ostrzegł ponownie, gdy przewrócił się na plecy.
Chyba usłyszała, jak się zaśmiał, ale było za ciemno by
zobaczyć jego twarz i sprawdzić, czy miała rację. Zamknęła oczy, by po
sekundzie znów je otworzyć z powodu przeciągliwego hałasu wydobywającego się z
jej brzucha.
- Oliver, mój brzuch hałasuje.
Czuła jakby jej żołądek palił od środka i to uczucie było o
wiele inne niż to, co czuła chwilę przedtem, gdy Oliver wymówił jej imię.
- Po prostu to zignoruj – powiedział półprzytomny.
- Nie mogę, jest zbyt głośny – jęknęła.
Tym razem nie odpowiedział.
Jej żołądek znów się odezwał i przestraszył ją.
- Może ja umieram… ludzie umierają nagle, nieprawda?
Widziałam takie przypadki. „Życie jest krótkie”, chyba widziałam to na
t-shirtach albo jednym z bilbordów…. Nikt nigdy nie wyjaśnił mi dlaczego, choć…
ale…
On nagle wstał i odpiął kajdanki od łóżka. Kiedy spojrzała
na nie oszołomiona, przypiął je do swojej lewej ręki.
- Rusz się… - Pociągnął ją z łóżka.
- Gdzie idziemy? – Spytała, wychodząc za nim z pokoju.
- Do kuchni, zjeść coś – odpowiedział.
- Myślisz, że to powstrzyma te dźwięki? – Położyła rękę na
brzuchu, by zobaczyć, czy hałasy ustały.
- Myślę, że to może powstrzymać cię od gadania od tym –
Powiedział, gdy schodzili po schodach.➼➼➼
Zaktualizowana zakładka o serialu >>------> ZOBACZ TE WYBUCHY! xD
Czy ktoś z was używa Tumblr? Ja jestem w tym zielona ;) Mój tumblr
Świetnie to przetłumaczyłaś :D ubawiłam się gdy czytałam ten rozdział ;) tak na marginesie, autorka, która wymyśliła to cudo ma naprawdę fajne pomysły. Przeczytałam już the billionaire bechalor, a teraz czytam the reunion i jestem jednym słowem zachwycona jej twórczością. Szacun dla niej i także dla ciebie za tak fantastyczne tłumaczenie :*
OdpowiedzUsuńOlix
Dziękuję baaaaardzo :* No i popieram - autorka ma świetne opowiadania. Sama skończyłam właśnie Cupid's Angel i wprost nie mogę się doczekać dalszych części. PS. Autorka pisała ze przewiduje 20 rozdziałów :)
UsuńOooo to super! :D To jest tak niesamowita historia, że 20 rozdziałów wydaje się być mało :P Cóż, nie pozostaje mi nic innego jak czekać na dalsze części :D
UsuńOlix
To jest genialne chce więcej ;*
OdpowiedzUsuńBędzie więcej, dużo więcej ;D
UsuńBosko że znów tak szybko dodajesz (kocham)
OdpowiedzUsuńRozdział boski czekam na ciąg dalszy <333
pozdrawiam Xoxo
W wakacje nowe posty wrzucam różnie - nawet kilka w tygodniu, dlatego warto subskrybować blog i być na bieżąco ;)
UsuńTo jest świetne! Czytając to uśmiać się można. Naprawdę świetne opowiadania wybrałaś. Czekam na kolejny rozdział.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
~Paris
Miło słyszeć, że też cię to bawi ;D Dziękuję bardzo i pozdrawiam :)
UsuńWakacje mnie rozleniwiły,ale to nic,bo zawsze czytam tylko nie zawsze zostawiam po sobie ślad.
OdpowiedzUsuńRozdział ciekawy.