czwartek, 30 lipca 2015

Cupid's Angel 6


Źródło: https://www.fanfiction.net/s/10060475/6/Cupid-s-Angel

Rozdział 6
Oliver nie miał w zwyczaju przewracać się w śnie z boku na bok. Mimo to tego ranka, jak i poprzedniego, zauważył że jakimś sposobem powędrował prawie na drugą stronę łóżka.
Leniwie przeturlał się na brzuch z wciąż zamkniętymi oczami. Poszukał na ślepo ręką blondynki, która powinna leżeć obok niego. Kiedy natrafił na pustkę, natychmiast otworzył oczy. Zniknęła.
- Felicity? – Usiadł na łóżku i rozejrzał się po pokoju. Nie było po niej śladu. Czyżby znowu sobie poszła i wpadła w kłopoty? Powinien lepiej trzymać ją w kajdankach.
Oliver wyskoczył z łóżka i pomknął jej szukać. Zbiegając ze schodów, usłyszał jej śmiech rozbrzmiewający w korytarzu. Podążył za jej głosem do pokoju Thei. Drzwi jej sypialni były odrobinę uchylone i mógł zobaczyć Theę siedzącą na łóżku pośród morza kolorowych ubrań. Nie dostrzegał nigdzie blondynki. Popchnął lekko drzwi i Thea obróciła się w jego stronę.
- Hej, Ollie! Wiedziałeś, że twoja przyjaciółka Felicity jest aniołem?
- Powiedziała ci to? – Otworzył szeroko oczy, wyobrażając sobie, co jeszcze Felicity mogłaby wypaplać jego siostrze.
- Przyszła do kuchni w poszukiwaniu lodów miętowych. Przyrzekam, ja tylko zaoferowałam jej parę gałek lodów. A ona opowiedziała mi wszystko o tym, co tu robi. – Thea wstała i podeszła do niego, odgarniając potargane włosy z czoła. – Powiedziała, że jest tutaj, by połączyć cię z twoją bratnią duszą.
Nie mógł zrozumieć, jak Thea wiedząc to wszystko, nie uważała Felicity za wariatkę. I z kolei jego za idiotę, który zaprosił wariatkę do ich domu.

- I ty… wierzysz jej? – Zrobił kilka kroków do środka i rozejrzał się, czy nie widać gdzieś Felicity.
Usłyszał, jak ktoś szamotał się w garderobie Thei.
- Wszystko… spoko. Już okej – Wysapała Felicity.
Thea położyła dłonie na biodrach i zablokowała mu przejście dalej.
- Myślę, że moją reakcję na tą historię lepiej opisuje słowo „zaintrygowana”. – Rzuciła mu bezczelny uśmiech. – Pomyślałam, że powinna ubrać coś innego niż twój t-shirt i tą - boże broń - sukienkę, którą nosiła wczoraj.
Oliver dobrze znał ten błysk w oczach siostry. Ów blask nigdy nie wróżył nic dobrego.
- Thea, ona nie jest twoją nową zabawką do przebieranek!
- A kto mówi, że jest? – Młodsza siostra rzuciła mu zabójcze spojrzenie. – Ollie, przez ostatnie lata, nasza rodzina przez dużo przeszła. Jakby to szalenie nie brzmiało, pomysł, że ktoś miałby pomóc mojemu bratu znaleźć bratnią duszę, przynosi mi nadzieję. Pomaga mi uwierzyć, że ten świat nie jest taki zły. I tak poza tym, każda dziewczyna, która zasłużyła w twoich oczach na powtórne zaproszenie do domu, jest warta uwagi. Nawet jeśli wygaduje najbardziej niesamowite historie na świecie. – Podeszła do niego bliżej i zmarszczyła brwi, jakby próbując odczytać jego myśli. – Musi być jakiś powód, dla którego mój brat chce ją mieć przy sobie. Szczególnie, jeśli nie wierzy w jej historię? – Powiedziała cicho, prawie do siebie samej.
Oliver otworzył usta, by zaprotestował, ale przerwał mu krzyk Felicity.
- Ach! Thea, chyba musisz mi z tym pomóc!
- Ok, Ollie. Idę pomóc naszemu aniołkowi. A potem biorę ją na zakupy! Anioł czy nie, jak ona może tak chodzić w tych złotych pantofelkach? – Thea odwróciła go i zaczęła wypychać z pokoju. – Więc zajmij się tym, co tam normalnie robisz… A spotkamy się później, w Verdant. Z nową, ulepszoną Felicity. – Kiedy stanął za drzwiami, zatrzasnęła mu je przed nosem.
Walnął pięścią w drzwi.
- Speedy! Zostaw ją! To nie twój manekin!
Drzwi otworzyły się i Thea wystawiła głowę na zewnątrz.
- Ona nie należy też tylko do ciebie, Ollie! I nie martw się, nie zniszczę jej przecież. Pomogę jej tylko, by ona pomogła tobie. – Po tych słowach ponownie zatrzasnęła drzwi z hukiem.
Sytuacja przypominała tę sprzed lat, kiedy Thea przyniosła do domu bezdomnego kota i traktowała jak jedną ze swoich lalek. Oliver wciąż miał przed oczami scenę, gdy zamknęła się w pokoju po tym, jak powiedział jej, że koty nie mogą nosić sukienek i koron.
Spojrzał przez chwilę na zamknięte drzwi i ostatecznie postanowił zostawić Felicity pod opieką Thei.
Wrócił do pokoju wciąż debatując w myślach, czy mądrze postąpił. Wydawało mu się to lepszym pomysłem, niż trzymanie jej cały dzień pod kluczem w piwnicy Verdantu. Przynajmniej na jakiś czas nie musiał się o nią martwić.
Z rozmyślań wyrwało go brzęczenie telefonu. Szybko odebrał, gdy zobaczył że to Diggle.
- Wszystko w porządku?
Jego ochroniarz i przyjaciel w jednym zwykle nie budził go tak wcześnie rano, jeśli nie działo się nic złego.
- Mam namiary na Dale’a – poinformował go Diggle.
Oliver nie potrzebował więcej zachęty, by się ubrać i pobiec do kryjówki. Resztę dnia spędził w piwnicy, kombinując, jak schwytać sławnego handlarza narkotyków, Charlesa Dale’a. Wieczorem wyruszył złapać tego oszusta, a już w nocy wrócił, by skreślić go z listy.
- Czy pan Dale dostał na co zasłużył? – Zapytał Diggle, gdy wszedł do kryjówki.
Oliver odtworzył w głowie kłótnię z Felicity o Maxa Claytona.
- Dig, zrozumiałem, że nie mogę tak sobie latać wokoło i zabijać ludzi nie myśląc o konsekwencjach – powiedział, odkładając broń. – Więc postanowiłem zostawić go na wycieraczce posterunku policji. Tak samo jak zrobiłem z Maxem Claytonem.
- To dobrze – Diggle uśmiechnął się porozumiewawczo. – Chciałbym, żebyś coś zobaczył. Nie uwierzysz, co w końcu znalazłem o naszym aniołku.
Podszedł do komputera i usiadł w obrotowym krześle. Wpisał hasło i na wyświetlaczu pojawiło się zdjęcie Felicity.
Jej włosy były spięte w kucyk i miała na sobie okulary. Uśmiechała się szeroko, a jasnoróżowa koszula podkreślała jej zarumienione policzki. Wyglądała inaczej, ale wciąż bardzo atrakcyjnie. Oliver nie mógł się nadziwić, widząc ją w czymś innym niż w jej długiej, białej szacie czy starym t-shircie.
Diggle kilknął w parę miejsc i wyświetlił informacje o niej.
- Pięć lat temu, w tym samym dniu, kiedy ty zniknąłeś, panna Felicity Meghan Smoak miała zacząć swój staż w Queen Consolidates. Ale nigdy się tam nie pojawiła.
Oliver spojrzał na przyjaciela niedowierzając.
- To… - Przerwał, nie mogąc znaleźć właściwych słów.
- Dziwny przypadek? – Diggle potrząsnął głową. – Jeśli myślisz, że to jest dziwne… spójrz na to… oprócz kwalifikacji zawodowych i daty urodzenia nie ma o niej żadnych danych. Brak informacji o rodzicach, adresu… niczego.
Oliver pochylił się, by przeczytać dane. Jej kwalifikacje były bardzo imponujące. Ukończyła MIT w wieku osiemnastu lat. Była przypuszczalnie jakimś geniuszem.
- Mój znajomy z ARGUS, który wygrzebał dla mnie te dane, uważa że ktoś mógł usunąć jej dane. Ktoś z dużą wiedzą. Może ktoś z MIT? – przypuszczał Diggle.
Ale dziewczyna, która spała w pokoju Olivera, nie wiedziała przecież nawet jak zjeść lody bez upaćkania wszystkiego dookoła. Nie mogła być komputerowym magikiem. Albo? Z jakiegoś nieznanego powodu, Oliver miał nadzieję, że znajomy Diggle’a się pomylił.
- Jesteś pewny, że to ona?
- Wiem, że trudno w to uwierzyć, ale… to zdjęcie… - Diggle oparł się w krześle i wpatrywał w portret Felicity Smoak. Podobieństwo uderzało w oczy.
Jednak Oliver wolałby już uwierzyć w historyjkę o aniele niż w nowe informacje, które odkryli.
- W takim razie co z wykrywaczem kłamstw?
Diggle westchnął i w końcu zamknął aplikację.
- Nie wiem, stary. Może zadawaliśmy złe pytania… A gdzie ona w ogóle jest?
- Z Theą. Chyba uwierzyła w ten cały nonsens. – Nagle Oliver zaczął martwić się o siostrę. Nie był pewny, czy była bezpieczna z Felicity. Istniała przecież szansa, że była w niebezpieczeństwie. – Diggle, musimy znaleźć Theę!
- Myślę, że nie będzie z tym problemu. – Diggle wskazał na jeden z ekranów pokazujących widok z kamer klubu.
Oliver podniósł wzrok na monitor i zauważył swoją nieletnią siostrę tańczącą z kilkoma mężczyznami. Wyglądało na to, że wypiła więcej niż kilka drinków. Po chwili dostrzegł i znajomą blondynkę tańczącą za jego siostrą.
- Czy to Felicity?
Bez wątpienia była to ona. Nie miała na sobie swojego stroju, kostiumu anioła. Była ubrana w krótką sukienkę z odkrytymi plecami. Jeśli to możliwe, Oliver na widok tej sukienki miał jeszcze dziwniejsze uczucia, niż widząc ją w różowej koszuli chwilę temu.
- Czy ona próbuje flirtować z tym facetem?
Oliver przybliżył się do ekranu. Nie nazwał by tego zazdrością. Niemniej jednak zapragnął przeszyć strzałą chudego gościa, który prowadził ją po parkiecie.
Diggle uśmiechnął się, rozbawiony jego reakcją.
- Więc zapytamy ją o to, czy…
Oliver rzucił jeszcze jedno spojrzenie na obraz z kamer i zaczął się przebierać. Beztroska Felicity tańczyła. Thea musiała nauczyć ją parę ruchów. Felicity nie była najlepszą tancerką na sali, ale przyciągała jego wzrok jak magnes.
- Zabawmy się i zobaczymy co to będzie…
Chciał dać jej szansę, by się wykazała. Nie był gotowy uznać, że go okłamała. Może, tak jak Thea, on też chciał po prostu uwierzyć że świat nie jest skazany na zło.
- Dig, zabierz Theę do domu. Ja zajmę się naszym Aniołkiem.
Diggle zgodził się krótkim skinięciem.
Kiedy Oliver wskoczył w elegackie ciuchy Olivera Queena, oboje poszli do klubu powyżej. Thea nie skakała z radości na ich widok. Felicity natomiast, była zbyt pochłonięta tańcem, by zauważyć ich przybycie.
- Czas do domu, Speedy. – Oliver spojrzał na siostrę ostrzegawczo.
- Nie jestem dzieciem, Ollie! – Zignorowała go i tańczyła dalej.
- Ale wciąż jesteś nieletnia, a ja jestem twoim bratem! – Oliver odwrócił się do Diggle’a.
Ten posłuchał polecenia Olivera i odciągnął Theę zdala od tłumu.
- Spokojnie, panno Queen, najwyższy czas na ciebie by wrócić do domu.
Thea opornie szła, protestując.
- Ja tylko próbowałam nauczyć Felicity, jak się żyje w naszym świecie!
- Widzimy się w domu, Speedy! – Oliver obserwował siostrę, dopóki zniknęła za drzwiami, a potem obrócił się, by zająć się blondynką. Ale nie było jej w miejscu, gdzie widział ją przed sekundą.
Oliver wmieszał się w tłum wypatrując ją. Jakaś kobieta celowo na niego wpadła, by przyciągnąć jego uwagę. Ale nie miał czasu, by poświęcić uwagę jej ani całej reszcie dam przypatrujących mu się z wytrzeszczonymi oczami. Był skupiony wyłącznie na odnalezieniu Anioła.
Odwrócił się na dźwięk jej śmiechu. Zobaczył swoją blond głowę na środku parkietu. Kleił się do niej chuderlawy mężczyzna ze złym gustem co do strojów. Obejmował ją od tyłu rękami w talii. Coś rozpaliło Olivera od środka na widok tego idioty z Felicity, kobietą którą ledwo znał. Kobietą, która mogła być geniuszem informatycznym albo stalkerką lub Aniołem.
Oliver powoli podszedł w ich kierunku. Ledwie wychwytywał ich rozmowę wśród dudniącego bitu muzyki techno granej w klubie.
- Więc, skąd jesteś, kochana? – zapytał jej partner do tańca, chowając twarz w jej włosach.
Uniosła palec do góry. Mężczyzna spojrzał na sufit, a potem z powrotem na nią.
- Alaska?
Felicity zachichotała i potrząsnęła głową.
- Nie! Jestem aniołem z niebios.
- W to nie wątpię. – Wyszczerzył się idiota. – Czy wszystkie anioły sa tak piękne jak ty? – Zaczął powoli zostawiać pocałunki na jej szyi.
- Nie! Przestań! – Felicity próbowała odsunąć się od niego, ale on trzymał ją zbyt mocno.
- Nie słyszysz, ona powiedziała stop! – Oliver chwycił go za kołnierz koszuli.
- Oliver! – Wykrzyknęła z radością Felicity i chwyciła go za rękę.
Jej partner w tańcu szybko ją puścił.
- Pan Queen? Ja tylko… ona.. Nie wiedziałem, że pani z nią… - Wyjąkał. Okazało się, że był to jeden z pracowników Queen Consolidates, którego Oliver często widywał odwiedzając tam matkę.
- Wynoś się stąd natychmiast! – Oliver postraszył go głosem bardzo zbliżonym do głosu Arrowa.
- Przepraszam, panie Queen. Jest mi niezmiernie przykro. – Uciekł w tłum.
Felicity pociągnęła za rękaw koszuli Olivera.
- Dlaczego się kręcisz? – Kołysała się na prawo i lewo.
Oliver obiegł ją wzrokiem. Była wyraźnie pijana.
- Ile drinków wypiłaś?
- Tylko cztery… - powiedziała, pokazując dwa palce.
- Chodźmy! – Chwycił ją w talii, dla pewności, że się nie potknie i upadnie. – Nie możesz tak po prostu chodzić wokoło i opowiadać ludziom, że jesteś aniołem – powiedział jej, kiedy przedzierali się przez tłum.
- To sekret taki jak twój sekret? – Wykrzyczała.
Odsunął jej włosy i wyszeptał do ucha:
- Tak. Więc nie zdradzaj go nikomu.
Zatrzepotała rzęsami, spoglądając na niego niewinnie.
- Ok – wyszeptała w odpowiedzi.
Oliver poczuł, że ktoś poklepał go po plecach.
- Ollie?
Zatrzymał się wpół kroku. Wiedział do kogo należy głos jeszcze zanim się obrócił.
- Laurel?
- Hej, to ta Laurel! Boska Laurel! Twoja Laurel! – Felicity objęła go ramionami, by się podtrzymać.
- Jest urocza. – Laurel uśmiechnęła się patrząc na blond dziewczynę, która teraz oparła głowę na jego piersi.
- To nie tak, jak myślisz. Ona jest… - spróbował wyjaśnić. Ale naprawdę nie miał pojęcia, jak miał jej powiedzieć, że przytulająca go blondynka była aniołem lub absolwentem MIT udającym anioła.
Felicity puściła go i obróciła się do Laurel.
- Jestem jego aniołem… ale… - Położyła palec wskazujący na zaciśniętych ustach. – Ciii… Nie mów nikomu. To sekret!
Straciła równowagę, ale Oliver zdołał szybko ją złapać.
- Felicity!
Spojrzała na niego oszołomiona. Zaczęła wędrować dłońmi po jego klatce piersiowej.
- Jesteś taki silny, Oliver... i ciepły. Mówiłam ci już, że lubię, jak otulasz mnie ramionami, gdy śpisz? – Przytuliła się do niego.
- A więc, to nie tak jak myślę, co? – Droczyła się Laurel. – Nie musisz mnie okłamywać, Ollie. Myślę, że już czas byśmy zrobili krok naprzód. W porządku, cieszę się twoim szczęściem. – Uśmiechnęła się i odeszła.
- Ale Laurel! – Chciał pójść za nią, ale blondynka w jego ramionach nie pozwalała mu się ruszyć.
- Do widzenia, Laurel! Niesamowita Laurel… - Wymamrotała.
Spojrzał w dół na Felicity i westchnął.
- Chodźmy!
Powoli poprowadził ją do piwnicy.
- Z tobą czuję się naprawdę bezpieczna – powiedziała, gdy pomagał jej zejść po schodach.
Ułożył ją na małej kanapie i zdjął jej szpilki.
- Ok… teraz się trochę prześpij.
Ale ona nie mogła usiedzieć w miejscu.
- Wiesz, że tamten facet powiedział, że mam piękne oczy? – Stanęła na palcach i spojrzała mu w oczy. – Ale wiesz co? Myślę, że ty też masz piękne oczy! I ładny nos… i piękne usta… - Przesunęła po nich palcem, zachwycając się ich miękkością.
On przez cały czas wpatrywał się w jej paplające usta. Były odrobinę bardziej czerwone niż zwykle dzięki nowej pomadce.
- Felicity! – Chciał, by przestała to robić. Złapał jej wędrujący palec i odsunął od twarzy. Może i był bratnią duszą Laurel, ale nie mógł zaprzeczyć temu szczególnemu biciu w piersiach, które czuł gdy wpatrywał się w blondynkę.
Zatrzepotała rzęsami.
- Hmm?
Wiedział, że to było złe. Wiedział, że nie powinien tego robić. Wiedział, że będzie tego zaraz żałował. Ale chwycił ją w talii i przyciągnął bliżej. Jej drobne ciało idealnie się do niego dopasowało.
- Oliver? – Patrzyła na niego z rozchylonymi ustami.
Nie mógł już dłużej kontrolować swego pożądania. Pocałował jej miękkie, jedwabiste usta. Smakowała jak truskawkowa pomadka i tequila.
Postąpił bardzo nieodpowiedzialnie, że ją pocałował. Po pierwsze, była pijana. Po drugie, kim ona była? Nie była kobietą, w której zdjęcie wpatrywał się przez te wszystkie lata! Pomimo tego, czuł się z tym zbyt dobrze, by przestać.
Im dłużej ją całował, tym bardziej jej pragnął.
Nie zdawał sobie sprawy, jak bardzo wycięta była jej sukienka, dopóki nie poczuł jej ciepłej skóry pod palcami.
Wydała z siebie cichy jęk zadowolenia i nagle upadła w jego ramiona. Zostawiając go całującego powietrze.
- Myślę, że świetnie całujesz. Nie żebym całowała się z kimś innym dla porównania… - Powoli odpłynęła w sen.
Podniósł ją i delikatnie położył na kanapie. Obróciła się na bok i jej krótka sukienka podciągnęła się do góry. Zdjął swoją marynarkę i okrył ją.
Wpatrywał się na dziewczynę śpiącą na kanapie. Tak bardzo, jak nie wierzył w anioły i bratnie dusze, tak nie chciał wierzyć, że informacje z ARGUSa były prawdziwe.
Tak czy inaczej był w tarapatach. Jego jedyną nadzieją było to, że Felicity była zbyt pijana by zapamiętać co się stało. A jeśli będzie pamiętać, to przekona ją, że to był tylko impuls pod wpływem chwili. Bo to naprawdę nie mogło być nic więcej. Bo dopiero ją poznał. Bo powinien być zakochany w Laurel Lance. Felicity sama to powiedziała.

4 komentarze :

  1. Uuu chyba będę pierwsza.
    Biedna Felicity miała pomóc, a mam przeczucie, że coś zepsuła.
    Tłumaczenia jak zwykle fajne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taak, Felicity wiele rzeczy jeszcze nie rozumie... ;)

      Usuń
  2. Czy tylko mi Laurel podoba się bardziej w tym opowiadaniu niż w rzeczywistości ?
    Jakbyś miała czas. Mogłabyś ocenić mojego bloga ? Dopiero zaczynam i nie jestem jakoś wielce obeznana w tym temacie :D
    http://poloczenie-sil.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń