wtorek, 12 kwietnia 2016

I'll remember 4


Źródło: https://www.wattpad.com/101789275-i%27ll-remember-olicity-au-chapter-4

Siedziałem w swoim pokoju, wpatrując się w to samo zdjęcie moje i Felicity, na którym byliśmy roześmiani i tacy szczęśliwi. Niestety jej już nie ma… Wciąż cierpiałem po stracie jedynej osoby, która mnie dopełniała. Najcięższe były poranki, kiedy budziłem się myśląc że ona leży obok mnie, a dopiero po chwili przypominałem sobie, że jestem sam, otoczony chłodem i pustką.
Wszyscy chcą, bym zostawił przeszłość za sobą i żył dalej. Moja mama, Thea. Sam dobrze wiem, że powinienem tak zrobić, ale nie potrafię. Za każdym razem, gdy dociera do mnie, że nigdy więcej już jej nie zobaczę, że odeszła… Czuję się jakbym tonął w ciemnej otchłani w mym sercu, jakbym umierał. Nie mam pojęcia co powinienem zrobić! Nie chcę taki być.
- Felicity, wróć tylko do mnie, proszę – błagałem, patrząc na jej zdjęcie ze łzami cieknącymi po policzku. Wiedziałem, że nie mogła wrócić, ale z jakiegoś powodu wciąż miałem na to cichą nadzieję. Że mógłbym postąpić inaczej. Chcę tylko ją z powrotem.
Wczoraj wieczorem moje zachowanie względem Thei i mamy przekroczyło granicę. Ale byłem wtedy tak strasznie wściekły i zdenerwowany.
Żyłem przez ostatni rok starając się nie myśleć o tym, co się stało, sądząc że wszystko ze mną w porządku, ale tak nie było. Mój świat kręcił się wokół niej, jej uśmiechu, czułego spojrzenia. Jak niby miałbym tak po prostu ruszyć naprzód? Moim życiem rządził gniew, ale nie chciałem już dłużej być samotny.
Obudziłem się rano z okropnym bólem głowy, głównie dzięki wczorajszej nocy. Zacisnąłem oczy, próbując ujarzmić dudnienie w głowie, ale nic to nie dało, dalej kręciło mi się w głowie. Po wzięciu prysznica i spłukaniu z siebie wydarzeń z zeszłej nocy, zacząłem przypominać sobie, co się działo, jak się upiłem, rozmawiałem z Theą i mamą… rzeczy, które im powiedziałem.
Zszedłem na dół, szukając mamy, ale nigdzie nie mogłem jej znaleźć, więc ruszyłem poszukać Thei. Poszedłem do jej pokoju, drzwi były otwarte.
- Thea? – Zawołałem, ale odpowiedziała mi głucha cisza.
Wszedłem do jej pokoju. Totalnie go zmieniła, nie było już w nim masy różowych, puszystych i dziewczęcych bibelotów. Koniec z malutką Theą. Wydoroślała. Ściany były pomalowane na ciemny kolor, wisiały na nich plakaty zespołów rockowych. Uśmiechnąłem się pod nosem, przypominając sobie czasy młodości, gdy ganiałem ją po jej pokoju.
Podszedłem do biurka, moją uwagę przyciągnęło stojące tam zdjęcie. Przedstawiało ono mnie, Felicity, Roya, Laurel, Diggle’a i mamę. Przypomniałem sobie, że zrobiliśmy tę fotkę na naszym przyjęciu zaręczynowym.

- Kochani, chciałbym wznieść toast – ogłosiłem, stojąc z kieliszkiem szampana w dłoni, wszyscy patrzeli na mnie z uśmiechem, podnosząc swoje kieliszki. Lecz ja byłem wpatrzony tylko w jedną osobę, tą z którą zamierzałem spędzić wieczność… Felicity.
Spojrzała na mnie radośnie, nie mogąc się doczekać, by usłyszeć co mam do powiedzenia.
- Dzisiaj jest jeden z najlepszych dni w moim życiu, to początek długiej drogi, podczas której będę dzielić me serce i duszę z cudowną osobą – Powiedziałem, patrząc na Felicity – tą jedyną, która mnie dopełnia, która sprawia, że czuję że żyję. Kocham cię, Felicity – Pochyliłem się i ją pocałowałem.
- Za najlepsze dni naszego życia – Wzniosłem toast, upijając szampana i ciesząc się ze wszystkimi.
- Co ty tu robisz? – Głos Thei wyrwał mnie ze słodko-gorzkich wspomnień.
- Szukałem cię – powiedziałem, odsuwając się od jej biurka. Zauważyła, że oglądałem zdjęcie, zdecydowała się jednak nie poruszać tego tematu.
- Co? – Zapytała ze zdziwieniem.
- Chciałem z tobą porozmawiać.
- O czym? – Spytała. Czułem że rozmowa ze mną to ostatnie, na co miała ochotę, nie mogłem jej za to winić.
- Przepraszam – Powiedziałem, czując straszną winę za ostatnią noc.
- Za co, mógłbyś być trochę dokładniejszy?
- Posłuchaj, Thea, wiem że źle postąpiłem i że nie powinienem powiedzieć tamtych rzeczy, ale byłem pijany, wkurzony i….
- To nie mnie powinieneś przepraszać, a mamę. To co jej powiedziałeś przekroczyło wszelkie granice – oznajmiła.
- Wiem to, tak w ogóle to gdzie ona jest? – Zapytałem.
- W pracy – odpowiedziała. Zrobiła krok w stronę biurka i spojrzała na zdjęcie. – Zmieniłeś się – powiedziała, wpatrując się wciąż w obrazek.
- Co masz na myśli? – Zadałem głupie pytanie, które nie wymagało odpowiedzi, bo dobrze wiedziałem, że się zmieniłem.
- Już nie jesteś taki otwarty, nie rozmawiasz z nami….
- Thea...
- Chodzi mi o to, że zniknąłeś na rok, a kiedy w końcu wróciłeś to jedynie nas wszystkich ignorujesz, to nie fair! – Odwróciła się, by spojrzeć mi prosto w oczy, widziałem że walczyła ze łzami. – A po ostatniej nocy, już cię dłużej nie rozpoznaję. Za każdym razem, gdy próbuję się do ciebie zbliżyć, odpychasz mnie od siebie, to nie jest normalne, ani w porządku. Picie niczego nie naprawi, nie zmieni faktu, że ona nie żyje. – Powiedziała, czekając na moją reakcję, ale nie mogłem nic z siebie wydusić. Miała całkowitą rację.
- Potrzebujesz pomocy, Ollie – Powiedziała ze smutną miną na twarzy.
- Czego niby znowu potrzebuję?! – Uniosłem głos z zaskoczenia.
- Potrzebujesz pomocy – powtórzyła.
- O co ci chodzi?
- Mam na myśli terapię – odpowiedziała.
- Jeszcze nie oszalałem.
- Nic takiego nie powiedziałem, ale to co sobie robisz, nie jest normalne – próbowała wytłumaczyć, ale wciąż nie potrafiłem jej zrozumieć.
- To co, mam pójść do jakiegoś psychiatry?! – prawie wykrzyczałem. Nie mogłem uwierzyć, że w ogóle to zasugerowała.
- Nie, mówię tylko że potrzebujesz pomocy. A terapia to niegłupi pomysł.
- Spójrz, czuję się w porządku! Nie potrzebne mi to.
- W porządku? To co przeszedłeś nazywasz ‘w porządku’? Posłuchaj mnie, mówię tylko że powinieneś to przemyśleć!
- Nie – spojrzałem na jej zszokowaną minę. Nie czekając na jej odpowiedź, wycofałem się do swojego pokoju. Zabrałem stamtąd kluczyki do samochodu, po czym wyszedłem z domu i odjechałem.
Jakimś cudem znalazłem się na cmentarzu, siedząc przed jej nagrobkiem. W otępieniu gapiłem się na jej imię.
- A ty myślisz, że potrzebuję pomocy? – wyszeptałem. – Wszystko sypie się wokół mnie, ale nie mogę cię stracić. Jeśli bym o tym rozmawiał, to jakbym pozwolił ci odejść, a nie chcę tego. Nie cierpię. Nie cierpię tego, co mi zrobiłaś – Powiedziałem, ocierając łzy. Jak zawsze nie mogłem się powstrzymać, siedząc tu i próbując przyzwyczaić do myśli, że umarła. Odszedłem z powrotem do auta i wziąłem głęboki wdech, próbując się uspokoić. Jednakże ból był tak dotkliwy, że oparłem głowę o kierownicę, a potem pozwoliłem długo wstrzymywanym łzom płynąć bez końca.
Siedziałem tak przez długie godziny, zdążyło się ściemnić. Spojrzałem na zegarek, była godzina dwudziesta.
Nadszedł czas na powrót do domu.
Wróciłem do domu i natknąłem się na zmartwioną mamę, która siedziała w pokoju gościnnym. Usłyszała, jak wszedłem do środka. Odwróciła się spojrzała na mnie, jej twarz była pełna mieszanych uczuć, była jednocześnie zmartwiona i zła.
- Gdzieś ty się podziewał? Wiesz ile razy próbowałam się do ciebie dodzwonić? To się musi skończyć, nie mogę tak za każdym razem gdy wyjdziesz zastanawiać się czy wrócisz, albo może zniknąłeś na dobre. To mnie przerasta! – Powiedziała.
- Przepraszam cię – powiedziałem spokojnie, patrząc jej w oczy. Widziałem, że zaskoczyła ją moja odpowiedź.
Podszedłem bliżej do niej.
- Tak bardzo mi przykro, mamo – Wyszeptałem cicho.
Nie potrafiła dłużej wstrzymywać łez, a ja mocno ją uścisnąłem. Cudowna rzecz, jeśli chodzi o mamy, to że wystarczy zwykłe ‘przepraszam’ i wszystko ci wybaczą i zapomną.
Poszedłem na górę do pokoju Thei, mając nadzieję że jeszcze nie śpi. Zapukałem do drzwi.
- Wejdź.
Wszedłem do środka. Siedziała na łóżku, na kolanach trzymała laptopa. Spojrzała na mnie i zamknęła go.
- Coś się stało?
- Nie, wszystko dobrze – powiedziałem z małym uśmiechem.
- Więc czemu tu jesteś?
- Chciałem powiedzieć… Niech ci będzie. Pójdę na terapię, ale jeśli mi się nie spodoba, to z tym kończę.

4 komentarze :

  1. To zabrzmi dziwnie i głupio.
    Tak, czytam, czytam i tak: ,,kurde pomyliłam sobie ff'' dopiero, gdy pojawiła się retrospekcja zorientowałam się, że to nie ta historia o anielskiej Felicity. Głupia ja.
    Naprawdę wciągająca historia pomimo tego, że nie ma w niej dynamicznej akcji. Twórcy 'Arrow' powinni uczy się pisać historię bohaterów od fanów. Naprawdę.
    Kolejne świetne tłumaczenie i przytłaczający obraz.
    Czekam na kolejne tłumaczenia z twojej strony.


    Black Canary Dinah ''Laurel'' Lance

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że ta historia jest bardzo uniwersalna, żałoba Olivera równie dobrze mogła by się odnosić do śmierci Laurel. Dlatego uznałam że to opowiadanie aktualnie bardziej pasuje do nastroju panującego w serialu :)

      Usuń
  2. Ta historia jest cudowna a za razem zaskakuje. Kocham to opowiadanie. Współczuje dla Olivera bardzo cierpi po utracie swojej wybranki. Mam nadzieję że z czasem to sie zmieni. Czekam oczywiście na kolejną część ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cała historia ukaże jego sposób na poradzenie sobie z przeszłością. Mam nadzieję, że będzie ci się podobać ;)

      Usuń