czwartek, 12 marca 2015
A matter of trust 2
➼➼➼
UWAGA! Scena erotyczna dla dojrzałych czytelników. Czytasz na własną odpowiedzialność.
➼➼➼
Nigdy nie rozmawiali o tym co się stało, ale kilka miesięcy później zdarzył się kolejny cud. Po raz pierwszy odkąd ktokolwiek ich znał, Oliver Queen zatańczył ze swoją żoną.
Och, myśleli że to niezły ubaw, gdy próbowali wzbudzić zazdrość w Oliverze. Felicity uśmiechnęła się do siebie, kiedy jeden z ich „przyjaciół” – wysoki, przystojny mężczyzna o imieniu Lexie, podał jej rękę i zaprosił do tańca, komplementując jej sukienkę i rzucając rosyjskie pieszczotliwe słówka. Co za strata czasu, pomyślała, rzucając miękkie spojrzenie w kierunku Olivera, gdy pozwoliła się prowadzić. Jak na razie nawet nie zwracał na nich uwagi. Zamiast tego był pogrążony w konwersacji z gościem spoza miasta, ważnym kontaktem, i starannie maskował swoje emocje za tonikiem z wódką.
Wyobraźcie sobie więc jej zdumienie, kiedy ujrzała jego mocną rękę, która spoczęła na ramieniu jej partnera tanecznego, zatrzymując ich obu. Pochylił się i powiedział coś do jej partnera po rosyjsku, wystarczająco cicho i nisko, tak że nawet pomimo tego że się go uczyła, nie potrafiła wyłapać ani słowa. Nie wiedziała co myśleć, kiedy mężczyzna pochylił lekko głowę i oddalił się, płynnie oddając Felicity w ramiona męża.
Nie była tak blisko niego od pogrzebu jego matki. Poczuła, jak przyspiesza jej puls, a twarz oblała się rumieńcem na dotyk jego rąk na jej talii, jego palców zaciskających się wokół niej.
- Co za odmiana – powiedziała, bo nie mogła się powstrzymać. Była zbyt zdenerwowana.
Wpatrywał się w nią intensywnie, sprawiając że jej ręce zaczęły się trząść. Nie odpowiedział, tylko dalej patrzył na nią. Jedyną oznaką tego, że ją słyszał była lekko uniesiona brew.
- Jak ci idą sprawy z przyjacielem? – zapytała więc. – Musi być po twojej myśli skoro opuściłeś stół. Lexie właśnie mówił…
- Lubisz Lexie’go? – wszedł jej w słowo.
- Ja… co? Oczywiście, że go lubię. Jest dla mnie miły. Zawsze był taki słodki i…
- To on pomógł ci się zaaklimatyzować, gdy cię w to wciągnąłem – powiedział Oliver.
Felicity przygryzła usta, nie wiedząc jak odpowiedzieć.
- Chciałem… - przerwał, przez chwilę wyglądając niepewnie. Potrząsnął głową i nie dokończył myśli, zamiast tego delikatnie obrócił ją w takt muzyki, krzyżując jej ręce. Ich dłonie wciąż lekko się dotykały, gdy chwycił ją i kontynuował taniec.
Westchnęła lekko, gdy poczuła dotyk jego ust z tyłu szyi. Co on robił?
Otworzyła oczy i ujrzała, że reszta przygląda się im, z uśmiechem tańczącym na ustach. Czy to jakaś gra? Czy po prostu zaznaczał swoje terytorium?
- Nie należę do ciebie, wiesz – słowa wymsknęły cicho, ale była pewna że ją słyszał. Czuła najmniejszą zmianę uścisku na jej rękach. - Nie jestem rzeczą do kupienia, ani bandytą, którym możesz dowodzić. Nie jestem organizacją, którą możesz kontrolować. – Serce ścisnęło jej się w piersi, gdy mówiła, czując się upokorzona, że on najwidoczniej za taką ją uważał, że próbował zrobić pokaz swojej własności. – Nie – powiedziała stanowczo – należę – podkreślała z naciskiem każde słowo – do ciebie.
Wciąż nie odpowiadał, lecz odwrócił ją ponownie, kontynuując taniec tak, że stali twarz w twarz. Jego uścisk nie stał się uciążliwy ani zbyt ciasny. W rzeczywistości był taki sam jak na początku, ale mimo to widziała zimny, stalowy gniew w jego oczach. Był takim gniewnym człowiekiem, westchnęła.
Piosenka się skończyła, i usłyszała jak goście ich prywatnej imprezy bili im brawo, zadowoleni. Oliver skorzystał z zamieszania by pochylić się ku niej i szepnąć, dotykając ustami jej delikatne ucho:
- Я не хочу быть твоим владельцем.
Nie zrozumiała całego zdania, ale wyłapała słówko „chcę”.
Kilka miesięcy później, wszystko przewróciło się do góry nogami, gdy ktoś przyszedł do Olivera powiedzieć mu, że Felicity spotkała się z policjantem Quentinem Lance. Prawie udusił faceta za powiedzenie mu tego, za informacje które wkurzyły go do granic wytrzymałości, a jego serce złamało się przez uczucie zdrady.
To nie mogła być prawda. Ale była.
Fakty były takie: Quentin Lance był jednym z tych nielicznych dobrych gliniarzy w Starling City. Felicity ufała mu, a gdy dotarła do niej informacja, że jej ojciec znów był w mieście, umówiła się z Lance’m, aby poprosić go o pomoc. Początkowo detektyw Lance traktował Felicity z niemałą dozą podejrzeń, ale uwierzył jej gdy powiedziała:
- Przyszłam do ciebie, bo nie chcę, aby spotkała go krzywda. Tylko tego, żeby trafił za kratki. – Wyjaśniła, że była pewna, że jej mąż by ją obronił, ale chciała sprawiedliwości. – Sprawiedliwości – podkreśliła. – Nie zemsty.
Ale Oliver nic o tym nie wiedział. Wiedział tylko, że Felicity, jedyna osoba w ciągu ostatnich dwóch lat, w której godność zaufania i niewinność wierzył, właśnie spadła z piedestału. Okłamywała go, miała sekrety, spiskowała za jego plecami z takimi jak Quentin Lance.
Kiedy wróciła do domu tamtej nocy, wychodził z siebie ze złości. Nie mógł opisać tego, co czuł, brakowało mu słów, ale kiedy spotkał ją wchodzącą po schodach, jej imię wyrwało się z jego ust jak przekleństwo.
Zatrzymała się w połowie schodów, by spojrzeć na niego. Na widok jej kompletnie niewinnej miny coś w nim pękło. Jak mogła tak na niego patrzeć? Jak śmiała udawać że go nie zdradziła?
W następnej sekundzie był już na schodach, przygnieżdżając ją swym ciałem do ściany i miażdżąc jej usta swoimi. Nie wiedział, co go do tego sprowadziło, czuł jedynie nagłą, desperacką potrzebę sprawienia, by coś do niego poczuła. Jak mogła być tak na niego odporna? Po dwóch latach zdał sobie sprawę z tego, że dbał o nią coraz bardziej z każdym dniem, czasem jako przyjaciel, czasem jako członek ich małej rodziny, a czasem, w najczarniejszych momentach, rozpaczliwie pragnął być jej ukochanym.
A ona wciąż nim pogardzała. Cóż, on już sprawi by coś poczuła.
Jego imię padło jękiem z jej ust, nie mając pojęcia co spowodowało ten nagły żar, ale on nie dał jej ani chwili wytchnienia. Zagłębił dłoń w jej włosach, odchylając jej głowę do tyłu by móc pogłębić pocałunek. Jego wewnętrzna bestia zaryczała z satysfakcją, gdy jej ręce oplotły go i odpowiedziała pocałunkiem.
Przez dwa lata był jej wierny, dobrze o tym wiedziała. Nie shańbił ją śpiąc z kim popadnie, raczej używał jej jako wymówki by nie wdawać się w relacje z kobietami, które uważał za niegodne zaufania.
Wszystkie stłumione emocje i pożądanie skumulowały się w głowie, kiedy wbił palce w jej bluzkę, rozszarpując ją w kawałki i chwycił jej piersi, zataczając kciukami kółka wokół sutków, czuł jak twardnieją pod jego dotykiem.
Zadyszała w odpowiedzi, jęknęła gdy oparła się mocniej o ścianę i przylgnęła do niego. Nie miała pojęcia, co go naszło, ale nawet nie myślała, by go zatrzymywać. Kąsał i ssał długą linię jej gardła, zostawiając ślady, podczas gdy ona wbiła paznokcie w jego ramiona, trzymając się go kurczowo.
Zdzierając z niej bluzkę, sięgnął i rzucił na bok jej biustonosz. Ściskał jedną pierś w dłoni, podczas gdy jego usta zacisnęły się wokół drugiej i delikatnie ssały. Jej plecy wygięły się w łuk do niego, a on przeniósł uwagę na drugą pierś, podnosząc dłoń do tej, która właśnie była w jego ustach i drażniąc ją, wciąż śliską od jego śliny.
Jej dłonie odnalazły drogę do jego włosów, Oliver jęknął, zamykając oczy pod wpływem erotycznego dreszczu, gdy jej palce delikatnie skrobały jego czaszkę.
Ale nie chciał od niej delikatności i łagodności. Chciał, żeby poczuła tak jak on - szaleństwo i desperację. Podciągnął w górę jej spódnicę i wsunął rękę pomiędzy jej uda, dotykając ją przez majtki i powstrzymując swe pożądanie na dźwięk jej jęków. Ocierała się tęsknie o jego rękę i krzyknęła z frustracji, gdy ją odsunął, by odsunąć na bok jej majtki i ją sprawdzić. Była mokra z podniecenia, jak stwierdził z dumą.
Ha. A więc można ją zmusić do jakichś uczuć.
Wsunął do jej środka dwa palce, pieprzył ją mocno, chwycił jej biodra wolną ręką i trzymał unieruchomioną. Jej krzyki nasiliły się i czerpał przyjemność z tego, jak ona go potrzebuje. Wyczuł dokładny moment, gdy sięgnęła szczytu i szybko zabrał dłoń, pozostawiając ją dyszącą i pustą gdy rozluźniała się, przylegając do niego po pociechę, po więcej, co wypełniłoby wydrążoną pustkę.
- Myślałem, że mogę ci zaufać – powiedział zimno po rosyjsku, kiedy ona zmieszana szukała jego twarzy.
- Co to znaczy? – spytała.
- To znaczy, że zamierzam się z tobą pieprzyć – powiedział, wpatrując się w jej pociemniałe oczy i ruch w gardle, gdy połknęła ślinę.
Mimo to nie zaprotestowała, więc uwolnił swoją twardą erekcję i podniósł ją oplatając wokół swoich bioder. Odsunął jej bieliznę na bok, by wejść w nią opierając się o ścianę, wlewając pasję i ból w swoje ruchy, kiedy pchnął ją, a ona krzyczała jego imię, gryząc jego ramię by powstrzymać falę przyjemności, od jego wytrwałości aż łzy napłynęły jej do oczu .
Czuł się, jakby łamał coś między nimi. Nie cierpiał siebie.
Lecz to go nie zatrzymało. Przejechał kciukiem po jej łechtaczce i okrążał ją, doprowadzając ją do szaleństwa, aż wreszcie doszła po raz drugi, rozsypując się na miliony kawałków i szlochając jego imię. Osłabła w jego ramionach, podczas gdy on nie przestawał.
- Oliver, proszę – błagała miękko do jego ucha. To było za wiele, zbyt intensywne. – Przestań.
W tym momencie doszedł z jękiem, zmusił się do spowolnienia i wyjścia z niej, z trudem łapiąc oddech. Powoli opuścił ją ze ściany i otoczył ramionami w miażdżącym uścisku, całe jego ciało drżało z wysiłku.
Nie spodziewał się tego, że lekko go odsunie, tylko troszeczkę, nie opuszczając go, ale wystarczająco by mogli oboje odetchnąć. Nie przewidział, że będzie studiować rysy jego twarzy, zobaczy cierpienie w jego oczach i delikatnie uchwyci jego twarz w swoje małe dłonie, zanim stanie na palcach, by go pocałować.
Jego klatka wciąż unosiła się i opadała z każdym wdechem, ale ona powoli rozpięła guziki jego kamizelki i zsunęła ją. Rozluźniła jego krawat i odrzuciła go na bok, potem zaczęła odpinać jego koszulę, zanim zdjęła ją z jego ramion i uwolniła również od tej części garderoby. Delikatnymi dłońmi spuściła jego spodnie i bokserki w dół, a on zrzucił buty i wyszedł z ciuchów.
Wciąż był twardy, wciąż desperacko pragnął być w niej, ale jego dusza była jak w agonii gdy go rozbierała, jakaś jego część chciała wiedzieć co zrobi dalej. Stał jak zaczarowany, gdy rozpięła z tyłu spódnicę i uwolniła się z niej wraz z bielizną, jej obcasy już dawno spadły ze stóp.
Z czułością, której nadal nie rozumiał, podeszła bliżej niego i złożyła miękki pocałunek na jego klatce, nad sercem, delikatnie popychając go w tył, aż znaleźli się na podłodze.
Nie pamiętał, żeby kiedykolwiek spodziewał się być uwiedzionym przez Felicity Smoak. Często fantazjował o tym w odwrotną stronę, ale widocznie jej nie doceniał. Jęknął, gdy chwyciła jego członka w dłoń i delikatnie pieściła go, kiedy leżał tam z nią, jego ciało rozpostarte na schodach. To było cudowne, gdy powoli opadła na niego, dysząc, drżąc gdy ją wypełniał. Rozstawiła ręce na jego klatce dla równowagi, gdy zaczęła go ujeżdżać, a on opuścił głowę do tyłu, jęcząc z rozkoszy.
Nie potrzebował dużo czasu, gdy poczuł znajome ciśnienie i wytrysnął w niej, wołając ją i jednocześnie przeklinając w rosyjskim swoją zgubę. Diabeł w przebraniu anioła.
Zarzucił rękę wokół jej talii i przyciągnął ją do siebie, by móc ją pocałować, zastanawiając się kiedy przyjdzie kolejny czas, gdy pozwoli mu na taką swawolę. Zdominował ją pocałunkiem, obezwładniając ją językiem, gdy przytuliła się do niego, jej ciało odpowiadało na jego ruchy.
Było to piękne i tragiczne jednocześnie. Zasnęli razem, nadzy, na schodach.
➼➼➼
Część 3 i ostatnia niedługo.
Hm... Od razu mówię, że nigdy nie tłumaczyłam "tych" scen i mogłam nie wyrazić zbyt dobrze emocji zawartych w oryginale. Aczkolwiek myślę, że warto było się za to zabrać. Może akurat na mojego bloga trafi równie perwersyjna, zakochana w opowiadaniach ala Mr Grey osoba jak ja ;)
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(
Atom
)
O mój Boże O.o
OdpowiedzUsuńTen rozdział by lepszy od Grey'a :D
Jesteś niesamowita
Czekam na ostatni rozdział z zapartym tchem <33
Nawet nie wiesz jak mnie uspokoiłaś ;)
UsuńWow... zbieram szczękę z podłogi. Nie spodziewałam się takiego obrotu sytuacji :D Dodaj zakończenie jak najszybciej!
OdpowiedzUsuńPrzeżyłam i te sceny. Miło po tygodniu pewłnego nieszczęść przeczytać coś o pasji związku nawet takiego osobnika jak Oliver Queen ;)
OdpowiedzUsuńMnie tak podnoszą na duchu komentarze :>
UsuńZabieram się w końcu za nadrabianie zaległości. :) Co do rozdziału jestem zachwycona, idealna długość, bardzo dobrze napisany, bo przyjemnie się go czytało. Czekam na ciąg dalszy. Co do twojego pytania, chcę wrócić do blogowania niestety szkoła na razie mi na to nie pozwala. Z medycyną nie ma żartów :D
OdpowiedzUsuńMatko, współczuję i podziwiam :D
UsuńO i jestem w plecy... Zapomniałam zaglądnąć bo jak patrzyłam regularnie nic się nie zmieniało!
OdpowiedzUsuńBtw, dziękuję za zajrzenie do mnie ;)
Pozdrawiam