czwartek, 10 grudnia 2015

Kilka dni


Hej! Weronika wysłała mi swoje opowiadanie z prośbą o opublikowanie. Mam nadzieję, że Wam również się spodoba.
Autorka: +Weronika

Otworzył oczy, przez chwilę panowała cisza. Dopiero po chwili usłyszał stukanie klawiszy. Ubrał buty, spodnie i wyszedł ze swojej wnęki.
Na miejscu była oczywiście Felicity. Wydawała się szczególnie zajęta, przygryzała długopis. Uśmiechnął się wspominając ich pierwsze oficjalne spotkanie.
- Hej.
Felicity podskoczyła na krześle.
- Przestraszyłeś mnie. Przepraszam. Zapomniałam, że tu jesteś. W sumie jest to dziwne, bo zawsze tu jesteś.
- Felicity - przystopował ją.
-Tak jasne. Przestaje gadać za trzy...dwa...jeden...
Pokręcił głową, zauważył, że zawiesiła wzrok na sekundę na jego klatce piersiowej.
- Coś dzisiaj mamy? - spytał ją.
- Nie, na razie spokojnie. Arrow może odpocząć - wstała i poklepała go po ramieniu. - Idę do Thei, chciała ze mną pogadać.
Uśmiechnął się jak idiota obserwując jej ruchy, kiedy wchodziła po schodach.
Potrząsnął głową, nie mógł jej tego zrobić. Powinna być jego przyjaciółką, a nie kimś kogo darzy uczuciem. Jednak nie było to takie latwe, wciąż się przyłapywał na ciągłym myśleniu o niej. Nie mógł , ponieważ wtedy groziło by jej niebezpieczeństwo. Gdyby ktoś się dowiedział... Przecież nikt się nie musiał dowiedzieć, nawet Diggle i jego matka, ojczym. Mogli wiedzieć tylko oni dwoje.
- Znowu masz tą minę.
Spojrzał w dół spoglądając na siostrę. Nawet nie zorientował się, że wisi głową w dół na drążku. Zeskoczył i spojrzał na siostrę.
- Musisz mi pomóc - powiedział.
- Nic nie muszę - powiedziała, ale wyczuł w jej głosie, że tylko się sprzecza.
- Chodzi o kobietę.
Thea od razu zmieniła swoje nastawienie.
- Myślę, że ona jest mną zainteresowana, tylko nie mogę pokazać nikomu, że także jestem zainteresowany, bo wtedy może się jej coś stać.
- Oliver - zaplotła ręce na piersi - Jeśli ci na niej zależy, jeśli ją kochasz, nie chcę słyszeć, że się boisz o jej bezpieczeństwo. Obroniłeś mnie, bronisz miasta i ludzi tutaj. Ludzie już nie boją się wychodzić w nocy. I ty mi mówisz, że się boisz, że facet, który umie powalić pięciu przeciwników na raz, że ty się boisz obronić kobietę którą kochasz, na której ci zależy. Jesteś strasznie naiwny - zaśmiała się.

➼➼➼

Przyglądał się Felicity z łóżka, ona wciąż myślała, że śpi. Thea dała mu przedwczoraj do myślenia. Podjął już decyzje, trzeba ją tylko wprowadzić w czyn.
- Dig dziś nie przyjdzie. Mała jest chora i został z nią.
Zmrużył oczy, skąd ona wiedziała? Ubrał się szybko i podszedł do stanowiska komputerowego.
- Nie myśl, że mnie oszukasz. Nigdy nie śpisz do dziesiątej. Twój rekord to dziewiąta.
- Skąd ty mnie tak znasz? - spytał. - Widzę, że spokój dzisiaj
- Tak, jedynie pobicie, ale policja już to ogarnęła.
Uśmiechnął się, złapał za podparcia fotela na którym siedziała i obrócił ją do siebie. Ich twarze były bardzo blisko siebie. Widział jak jej oczy błyszczą.
- Nikt nie może się dowiedzieć - powiedział nakrywając jej usta swoimi. Pochylił się czując jak wplata palce w jego włosy, złapał ją za plecy i pociągnął w góre, dzięki temu oplotła go nogami w pasie. Kiedy zabrakło im tchu oderwali się od siebie i oparli o swoje czoła.
- Co to było? - spytała oszołomiona.
- Nie wiem, ale wiem jedno. Nie mogę Cię stracić.
- Nie stracisz - odpowiedziała i pocałowała go. Tak to wszystko się zaczęło.

➼➼➼

Dzień przebiegł bez większych potyczek z przestępcami. Roy i Diggle zmyli się do domu. W kryjówce Arrowa został tylko Oliver, który ćwiczył mięśnie na drabinie i Felicity, która instalowała nowe oprogramowanie na komputerach, od czasu do czasu zerkając na Queena.
Usłyszała łoskot, który świadczył, że Pan Łucznik zeskoczył z narzędzia do ćwiczeń.
Poczuła jak podchodzi i odwraca krzesło, spojrzała w jego oczy. Błyszczały się jak nigdy, obserwowali się nawzajem uśmiechając się pod nosem.
- Więc Diggle już poszedł - powiedziała - I co teraz Panie Queen?
Widziała jego uśmiech i doskonale wiedziała co nastąpi. Pocałował ją, a ona oddała pocałunek. Nikt o nich nie wiedział, nikt. Oliver zbyt się bał, że ktoś może odkryć, że kocha niepozorną informatyczkę z rodzinnej firmy. A ona to zaakceptowała, przecież go kochała. Chronił ją już przecież od trzech lat.

➼➼➼

- Wyżej ręce i osłaniaj twarz - pouczył ją, zerknęła na niego.
- Bawi cię to? - spytała.
- Gdy zaczynałem trenować Diggle czy Roya też mnie to bawiło. Jednak po kilku tygodniach już musiałem się bronić. To dobrze, znaczy, że czegoś ich nauczyłem.
Uwielbiała go takiego, w swoim żywiole. Zawsze był wtedy uśmiechnięty. Ona miała założone rękawice bokserskie, a on stał przed nią w samych dżinsach i uczył jak dobrze walczyć. Kto by pomyślał, że ona będzie się tego uczyła?
Oliver zaczął się bać, kiedy Felicity ostatnio porwano, sam zaproponował, że ją wytrenuje, aby umiała się bronić. Będzie miał wtedy większą pewność o jej bezpieczeństwie.
Wymierzyła cios chcąc walnąć go w policzek, ale potknęła się o własne nogi i w rezultacie Oliver wylądował na materacu, a ona na nim. Zaśmiał się i rozpuścił jej włosy, potrzasnęła głową.
- Lepiej tak wyglądasz - pocałował ją krótko w czoło.
Wstał lekko pchając ją w bok, obserwowała jak zabiera luk i idzie się przebrać w strój Arrowa.
Zmrużyła oczy, było po 22, o tej porze Oliver zwykle wychodził kiedy był zmartwiony.
- Ollie, wszystko w porządku?
Zatrzymał się w połowie schodów.
- Tak, to tylko chwilowy problem, myślę, że w ciągu dwóch dni się wyjaśni.

➼➼➼

- Poszłabyś ze mną na kolacje?
Felicity omal nie spadła z krzesła.
- Właśnie masz pościg, a ty się mnie pytasz o randkę?
- Najwyższy czas - usłyszała głos Johna w słuchawce, przewróciła oczami, gdyby tylko wiedział.
- Tak, pójdę - odpowiedziała mu - Za Tobą dwóch - ostrzegła go.

➼➼➼

- Nigdy nie myślałam, że tu może być tak piękne miejsce.
Siedzieli na tzw. zielonej części Starling.
- Tak, o ironio odkryłem je ścigając kogoś - zaśmiał się, skierował swój wzrok na nią. Leżała z głową na jego kolanach.
- Coś się dzieje? Widzę to w twoich oczach - powiedziała widząc jego zmartwioną minę.
- Wszystko jest okej. Chodź.
Złapał ją za ręke i podeszli do rzeki, która płynęła z cichym szumem. Przytuliła się do jego ramienia.
- Pamiętasz, jak na początku powiedziałem ci, że nie mogę być z Tobą, bo nie chce Cię skrzywdzić - spojrzała na niego lekko przerażona - Teraz widzę jak się zmieniłaś, jak my oboje się zmieniliśmy. Nauczyliśmy się czegoś od siebie. Już wiem, że z pomocą przyjaciół mogę wszystko robić lepiej. Dzięki nam można wszystko pokonać. Chcę w swoim życiu pokonać jeszcze coś - nagle wyczuła w jego głosie niepewność - Chce pokonać samotność, do końca życia
Nagle ukląkł na kolano, a z kieszeni wyciągnął pudełko z pierścionkiem.
- Felicity, czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną?

➼➼➼

- Kiedy prosiłem mamę o pierścionek spytała się mnie, czy to Sara, czy Laurel - Oliver wybuchł śmiechem i przytulil narzeczoną. Leżeli nadzy w łóżku ciesząc się niedzielnym wolnym porankiem.
Zmarszczyla brwi nie wiedząc czemu to powiedział.
- Przestępczość w Starling spadła o ponad 60% A ja mam dość spędzania dni z Tobą w naszej kryjówce.
Nagle usiadł, a ona zaczynała rozumieć o czym mówi.
- Moja mama ma za tydzień występ na ogłoszenie, że startuje na burmistrza, potem będzie przyjęcie. Myślę, że już nie musimy się ukrywać i możemy się przedstawić jako para.

➼➼➼

- Wszystko będzie w porządku - zapewniła, pocieszajac go.
- Idę na przyjęcie do mojej matki, na którym pierwszy raz pojawimy się jako para, na dodatek jako narzeczeni. Matka mnie zamorduje.
Felicity zachichotała, jej narzeczony był uroczy, kiedy tracił pewność siebie.
- Dlaczego ty się nie denerwujesz? - jęknął widząc jej szeroki uśmiech.
- Nie boje się , bo ty tu jesteś. Kiedyś mi mówiłeś, że nie możesz mnie stracić, a ja ci obiecałam, że ci w tym pomoge. A to tego mam jeszcze to - pokazała dłoń z pierścionkiem zaręczynowym - A najbardziej boję się, że Laurel albo Sara wyrwą mi włosy z głowy.
Tym razem Oliver się zaśmiał
- Niby czemu miałyby to zrobić? Poza tym umiesz się obronić.
- Nie o to chodzi. Kiedy byłyśmy na wieczorze panieńskim Lyly, one dwie wręcz sobie obiecały, że będziesz jednej z nich.
- To się pewnie bardzo na mnie zawiodą - pocałował ją.

➼➼➼

Otworzył drzwi i wpuścił ją do środka. Goście już zajmowali prawie cały dom. Nikt na szczęście na początku nie zwrócił na nich uwagi, trzymali się tylko za ręce klucząc miedzy ludźmi.
- Za trzy godziny, nim wybije 19, goście powinni odejść. Wtedy zacznie się kolacja, jesteśmy zaproszeni my, Lance'owie, Thea z Royem, ostatni burmistrz i Merlyn z synem.
Nagle jak spod ziemi przed nimi wyrosła Moira Queen z mężem Walterem.
- Oliver. Przedstawisz nam swoją uroczą dziewczynę?
- Felicity Smoak - obie kobiety uścisnęły swoje dłonie, Oliver modlił się, żeby matka nie zauważyła pierścionka.
- Zapraszam, zapraszam.
Przez następne kilkadziesiąt minut witali się z gośćmi. Kiedy mieli dość stanęli na uboczu w jadalnii obserwując gości.
Ludzie zauważalnie zaczęli wychodzić, Oliver cieszył się, że nie widział ani Laurel, ani Sary. Pochylał się nad narzeczoną i wrednie komentował na jej ucho każdego gościa, który przechodził koło nich.
- Zapraszamy naszą urocza parę do stołu.
Głos gosposi wyrwał ich z letargu. Oliver odsunął krzesło Felicity koło Thei, a sam usiadł po jej prawej stronie koło Tommy'ego.
- Felicity, powiedz nam jak poznałaś mojego syna?
- Wpadliśmy na siebie w firmie - odpowiedział Oliver - Jest informatyczką.
- Ollie - jęknęła Felicity, Laurel od razu zwróciła uwagę na dziewczynę.
- No co? Ukończenie MIT w wieku osiemnastu lat to geniusz.
- Przestań - zaśmiała się łapiąc jego dłoń.
- Jesteś moim geniuszem - uśmiechnął się Oliver i złapał jej dłoń. Rozmowa toczyła by się nadal na inne tematy, gdyby nie krzyk Thei.
- Co ty masz na palcu? - złapała rękę Felicity i przyjrzała się pierścionkowi z brylantem. - Oliver nie chwaliłeś się...
Thea nie wierzyła własnym oczom.
- Zamierzaliśmy to dzisiaj ogłosić. Zamierzamy się pobrać, pewnie dopiero za parę lat, ale już dosyć długo jesteśmy razem.

➼➼➼

- Nie rozumiem, dlaczego nie zamierzacie brać ślubu - stwierdziła Moira kilka dni później odwiedzając syna w jego gabinecie.
- Bo mamy czas mamo, nie jesteśmy po trzydziestce. Chcę poczekać, jeśli media wyłapią tę sprawę, szlag by trafił wszystko - Oliver wciąż nie rozumiał, dlaczego jego matka się o to martwiła.
- Oliver, ja po prostu chcę wiedzieć, czy nie popełnisz błędu.
- Nie zrobię tego - podszedł do matki i przytulił ją - Nie jestem już nieodpowiedzialnym dzieciakiem. Rodzina to jest to, czego potrzebuje. Mam ją w tobie, w Thei, w Diggle'u i w Felicity. Jeden durny papierek tego nie zmieni. Nie martw się. Jestem Oliver Queen, twój syn i prezes tej firmy. Nic mnie już nie złamie, bo znalazłem szczęście.

6 komentarzy :

  1. Opowiadanie super! Mam nadzieje ze będzie pisane dalej! Dziewczyna ma talent!

    OdpowiedzUsuń
  2. Boskie!! Chcem więcej!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Widze w tym potencjal
    Pisz proszę dalej

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja chcwm wiecej.!! Zastanawiam się jak dalej się to potoczy;)

    OdpowiedzUsuń
  5. I jestem i ja. Jak dla mnie za mało Olivera a za dużo kogoś kim Oliver na chwilę nawet nie był przez ostatnie 4 lata. Na początku opowiadania widziałam w tym potencjał, ale zrobiłaś z tego dość dziwną lawinę. Mało Olivera, zbyt mało Felicity. Szkoda, bo uwielbiam Olicity ;) Nie mniej jednak jak na pierwsze opowiadanie nie jest źle, masz potencjał. ;) Pozdrawiam Verdant zwariowana blogerka z Arrow Crossover

    OdpowiedzUsuń
  6. Nareszcie jest! 95 część opowiadania, na którą serdecznie zapraszam!

    OdpowiedzUsuń