piątek, 8 stycznia 2016

I'll remember 1


Źródło: https://www.wattpad.com/100202903-i%27ll-remember-olicity-au-chapter-one

- To zamierzasz mnie złapać czy co? – Zapytała, patrząc na mnie swoimi błękitnymi oczami. Na jej twarzy malował się szeroki uśmiech, który zwalał mnie z nóg.
Boże, jaka ona jest piękna.
Szliśmy po plaży, bo koniecznie musiała tu przyjść, zanim nasili się przypływ. Błagała mnie o to, a wiedząc, że po odmowie dąsałaby się przez resztę dnia, poddałem się. Ona szła tyłem, twarzą do mnie.
- Nie zamierzam - powiedziałem i krótko się zaśmiałem.
- Czyżby? - odpowiedziała z uśmieszkiem błąkającym się na ustach.
- Naprawdę - zapewniłem, znowu się śmiejąc.
- Cóż, skoro tak... - ruszyła ku wodzie, a ja próbowałem domyślić się, co zamierza zrobić.
Patrzyła się na mnie ze swoim szalonym uśmiechem, jakby coś knuła, a potem nagle zaczęła odpinać guziki swojej bluzki. Nie mogłem ukryć swojego zaskoczenia.
- Co t-ty wyprawiasz? – Wyjąkałem kompletnie zaskoczony, ale nie mogłem powstrzymać krótkich wybuchów radości.
- Co? Idę popływać – Powiedziała niewinnie. po czym zdjęła bluzkę, wiedząc że doprowadzało mnie to do szaleństwa. Potem rzuciła ją na piasek. Na końcu pozbyła się spodenek i odrzuciła je koło bluzki. Pozostała tylko w czerwonym bikini, które eksponowało wszystkie jej krągłości i sprawiało, że miękły mi kolana.
- Podoba ci się ten widok? – zapytała rumieniąc się.
- O tak, ocean jest zachwycający – Uśmiechnąłem się głupawo, a ona zachichotała i odepchnęła mnie.
Pokręciłem głową.
- Jesteś szalona. – Wyszczerzyłem się.
Zawtórowała śmiechem, wchodząc tyłem do wody i próbując mnie wciągnąć ze sobą, ale odciągnąłem nas.
– Felicity, jest już po północy… Wróćmy do naszego pokoju i wypijmy po kieliszku szampana, o którym wcześniej rozmawialiśmy...
- Umm, to brzmi bardzo kusząco, ale naprawdę chcę popływać.
Rzuciła mi ten uśmiech, który mógł mnie zmusić do wszystkiego i wdzięcząc się weszła do oceanu. Zatrzymała się w miejscu, gdzie woda sięgała jej do pasa.
- Chodź, Oliver. – Kiwnęła głową, a ja nie mogłem za nią nie podążyć.

- Panie Queen. – Wołał czyjś głos.
- Panie Queen? – Ktoś odezwał się do mnie ponownie, tym razem bardziej surowo, wyrywając mnie ze słodkich wspomnień.
Otworzyłem oczy i zobaczyłem patrzącą na mnie z zaniepokojeniem stewardessę. Przez minutę nie miałem pojęcia gdzie jestem, aż nagle mi zaświtało.
Byłem w domu.
- Panie Queen, wylądowaliśmy w Starling City – poinformowała, uśmiechając się do mnie sympatycznie.
Uśmiechnąłem się do niej uprzejmie i wstałem, zebrałem się w garść i wyszedłem na zewnątrz. Szedłem odebrać bagaż, gdy zauważyłem mężczyznę trzymającego już walizki i tabliczkę z moim imieniem.
Świetnie. Z daleka krzyczało to moją matką.
Skinąłem głową szoferowi wysłanemu przez moją matkę i podszedłem z nim do samochodu. Otworzył drzwi i powiedział:
- Witamy z powrotem, panie Queen.
Pokiwałem tylko i wymamrotałem ‘dziękuję’ wsiadając do limuzyny. Kolejna rzecz, która przypominała mi matkę. Kiedy oparłem głowę na skórzanym zagłówku, pozwoliłem sobie zanurzyć się we wspomnieniach, od których nie mogłem uciec.

- Więc jak, wchodzisz w końcu? – Zawołała, wciąż stojąc w wodzie głębokiej do pasa, czekając bym do niej dołączył.
W połowie drogi zdałem sobie sprawę, że wciąż byłem ubrany. Zdjąłem t-shirt i odłożyłem go obok jej rzeczy. Spojrzałem w tył i ujrzałem, że wciąż się we mnie wpatrywała, uśmiechając się. Wyglądała dosłownie jak anioł, mój anioł.
Wszedłem do wody, nie zważając na zimno, bo byłem skupiony tylko na niej i jej pięknie. Gdy do niej dotarłem, zamknąłem oczy i pochyliłem się by ją pocałować, ale zamiast dotyku jej ust poczułem tylko chlust wody w twarz.
Otworzyłem oczy i zobaczyłem jak pęka ze śmiechu, próbując ode mnie uciec. Jej chichot rozśmieszył i mnie, bo był po prostu zaraźliwy.
- Och, będziesz tego żałować - powiedziałem, rzucając się za nią w pościg.
Wybiegła z wody, a ja za nią, złapałem ją na mokrym piasku na samym brzegu wody. Chwyciłem ją w pasie i poniosłem na ramieniu. Oboje skręcaliśmy się ze śmiechu, aż w końcu błagała, bym ją postawił na ziemi. Nie posłuchałem jej. Wręcz przeciwnie, zacząłem kręcić się dookoła.
- O matko, przestań! - Wydusiła, próbując wywinąć się z mojego uścisku.
- Okej, okej. – Ucieszyłem się z wygranej i postawiłem ją na ziemi.
Stała prosto, ale widać było, że miała mętlik w głowie po tych obrotach.
- Kręci mi się w głowie – zachichotała, czerwieniąc się.
Boże, jej rumieniec był zabójczy. Tak samo jak śmiech. Wszystko w niej doprowadzało mnie do szaleństwa. Tak bardzo ją kocham. Oczywiście przyłapała mnie na gapieniu się, bo przybliżyła się do mnie, patrząc prosto w oczy.
- Pocałuj mnie – wyszeptała, a ja przechyliłem ku niej głowę, zaskoczony, że w ogóle musiała o to pytać.
Chwyciłem jej twarz w swoje dłonie i pochyliłem się, patrząc w jej oczy. Oboje czekaliśmy na dotyk swoich ust. Nie mogąc dłużej czekać, zlikwidowałem odległość pomiędzy nami i przycisnąłem do niej swe usta. Ten ogień, ta pasja która pojawiała się, kiedy się całowaliśmy, zawsze mnie zaskakiwała, jakby rozpalała we mnie nowy ogień za każdym razem. Sposób, w jaki nasze usta poruszały się w perfekcyjnej synchronizacji, nigdy nie przestawał mnie zadziwiać.
Każdy pocałunek z nią przeżywałem jak swój pierwszy.

Obudziło mnie otwarcie drzwi samochodowych, wyjrzałem więc, by zauważyć że dotarliśmy do rezydencji Queenów. Szofer tylko spuścił na mnie wzrok, a ja szybko wysiadłem, zanim zdążył rzucić mi to współczujące spojrzenie, jakim ostatnio wszyscy mnie darzyli. Kiedy już byłem na zewnątrz, przyjąłem do siebie wszystkie wspomnienia, które zalewały to miejsce.
Poszedłem do drzwi i zobaczyłem, że stoi tam moja mama, czekając na mnie. Uśmiechała się ciepło, a w jej oczach lśniły łzy.
- Och, mój piękny chłopiec. – Westchnęła, przyciągając mnie w ciepłym uścisku.
Położyłem policzek na jej ramieniu, czując się tak bezpiecznie, jak nie czułem się przez wiele miesięcy.
- Cześć, mamo. – Wyszeptałem.
Przytuliła mnie ściślej, jakby bała się, że znowu odejdę i nie mogłem jej za to winić. Trwaliśmy tak jeszcze przez kilka sekund, a potem odsunęliśmy się od siebie. Spojrzałem na nią, wciąż płakała, ale przynajmniej teraz na jej twarzy gościł bardziej szczery uśmiech.
- Chodź, musimy cię zadomowić. Patrick wniesie twoje torby – powiedziała, wciągając mnie do środka.
Wchodząc do domu, zauważyłem że nic się nie zmieniło od mojego wyjazdu. Minął tylko rok, więc to oczywiste, że nie ma wielkich zmian… Ale wydawało się, jakby nie było mnie tu przez wieczność. Taka była cena samotności.
- Oliver!
Podniosłem wzrok i zobaczyłem Theę, zbiegła ze schodów tak szybko jak mogła i wskoczyła mi w ramiona. Czując jej ręce wokół szyi, przytuliłem ją mocno, uśmiechając się.
- Boże, tak bardzo za tobą tęskniłam. – Wypuściła powietrze z ulgą.
- Też za tobą tęskniłem, Speedy. – Westchnąłem, wypuszczając ją z objęć, by się jej przyjrzeć.
- Tommy przychodzi na obiad. Także tęsknił za tobą. – Uśmiechnęła się.
- To świetnie, muszę tylko przez chwilę odpocząć. To był długi lot. – Uśmiechnąłem się ze smutkiem.
- Jasne – przytaknęła głową, pozwalając mi pójść po schodach, a sama udała się poszukać mamę.
Wdrapałem się po schodach, czując jak ciężar całego bólu, który na mnie spoczywa, przejmuje nade mną kontrolę. Kiedy wszedłem do swojego starego pokoju, zamknąłem za sobą drzwi. Potrzebowałem ciszy, by znów móc oddychać. Podszedłem do okna i odsunąłem zasłony, pozwalając słońcu zalać pokój. Nigdy nie wyobrażałem sobie, że będę tęsknić za tym miejscem, ale tak właśnie było.
Usłyszałem szuranie za drzwiami i pomyślałem, że to pewnie Patrick przyniósł bagaż. Poczekałem aż sobie pójdzie, a dopiero potem otworzyłem drzwi, chwyciłem walizki i wniosłem je do środka. Otworzyłem tą, w której trzymałem zdjęcie. Chwyciłem je i tylko się w nie wpatrywałem.
Było to zwykłe zdjęcie mnie i jej… Felicity… mojej żony.

Gdy zmęczyliśmy się już ochlapywaniem się nawzajem wodą i zabawą w berka, usiedliśmy na ręczniku leżącym na piasku i patrzeliśmy w gwiazdy. Ona usiadła pomiędzy moimi nogami, mając na sobie mój t-shirt, który był na nią za luźny, co tak apropo sprawiało, że wyglądała jeszcze seksowniej. No i tak bosko pachniała. Nie mogłem się powstrzymać, otoczyłem ją ramionami i przyciągnąłem jej plecy do siebie.
Oparłem brodę na jej ramieniu, podczas gdy bawiła się moimi dłońmi.
- Hmmm. Ale tu pięknie – westchnęła.
- Cóż, byłoby, gdybyśmy nie zamarzali z zimna. – Powiedziałem drocząc się, że zabrała moją koszulkę.
Obróciła się do tyłu i uderzyła mnie w ramię, wybuchłem śmiechem.
- Co? Zabrałaś mi koszulkę, ty mały złodziejaszku! Więc teraz jestem bez koszulki i zamarzam. Jeszcze raz, dziękuję. – Droczyłem się dalej, zanosząc się śmiechem.
- Właśnie zrujnowałeś idealny moment, panie Queen. – Obruszyła się, przyjmując minę ‘jestem na ciebie wkurzona’ i odwracając się ode mnie.
- Niczego nie zrujnowałem. – Zaśmiałem się, przyciągając ją bliżej, ale trzymała się na dystans.
- Przestań się więc śmiać. –Spojrzała na ocean.
Natychmiast spoważniałem i tylko ją obserwowałem. Była totalnie urzeczona oceanem i jednocześnie taka piękna. Uwielbiałem ją podglądać, gdy tego nie zauważała. W takich momentach była najpiękniejsza.
- Nie chcę, by to się skończyło. – Wyrzuciła nagle.
- Nic się nie skończy. – Wyszeptałem je do ucha, ściskając ją ciaśniej.
Odwróciła się do mnie z posmutniałą miną.
- Obiecujesz?
Pochyliłem się ku niej i pocałowałem ją delikatnie, spoczywając ustami na jej ustach, kiedy jej odpowiedziałem.
- Obiecuję, pani Queen – Wyszeptałem jej w usta, nigdy nie mając dość powtarzania jej nazwiska, bo oznaczało ono, że na zawsze była moja.
Odchyliła się z uśmiechem i chwyciła moją twarz w dłonie.
- Kocham cię.

Otworzyłem oczy na dźwięk pukania do drzwi. Zdałem sobie sprawę, że znowu zasnąłem i jęknąłem sam do siebie.
- Wejdź – westchnąłem, kładąc głowę na poduszce i stawiając ramkę na szafce nocnej przy moim łóżku.
Thea wparowała do środka i uśmiechnęła się do mnie z góry.
- Obiad jest gotowy, Ollie.
- Okej, będę na dole za minutę. – Uśmiechnąłem się, a moja siostra pokiwała głową i wyszła z pokoju.
Podszedłem do lustra i próbowałem nie wyglądać na tak zmęczonego, ale nie mogłem naprawić tego, jak smutno i żałośnie się prezentowałem. Westchnąłem tylko i zszedłem po schodach. Kiedy wszedłem do jadalni, zobaczyłem Tommy’ego. Kiedy mnie ujrzał, na jego twarzy pojawił się naprawdę szeroki uśmiech. Podszedł do mnie.
- Tęskniłem za tobą, stary – powiedział, przytulając mnie.
- Też za tobą tęskniłem – odpowiedziałem i wyplątałem się z uścisku.
Spojrzałem przez ramię Tommy’ego i zobaczyłem, jak moja mama rozmawia z kimś, kto wyglądał bardzo znajomo. Nagle zdałem sobie sprawę, że był to Walter, człowiek który pracował z moim ojcem. Co on tutaj robił?
Zauważyła że patrzę w ich stronę i odsunęła się od Waltera, a potem przeszła się w moją stronę.
- Ollie, pamiętasz Waltera, przyjaciela twojego ojca z firmy?
Przytaknąłem i dalej na niego patrzyłem. Wyczułem, że mama zaczynała się robić nerwowa, a to było dziwne. Czemu miałaby się stresować? Co takiego przede mną ukrywała?
- Cześć, Oliver. Witaj z powrotem. – Powiedział Walter, podchodząc do mnie, by uścisnąć mi dłoń.
- Dziękuję – skinąłem głową, uprzejmie odwzajemniając uścisk.
Po całej tej dziwnej sytuacji, w końcu usiedliśmy, by zjeść obiad. Tommy bez przerwy mówił o starych czasach i o tym, jak chce wszystko nadrobić. Ale będąc szczerym, nie zwracałem na niego zbytniej uwagi. Byłem zbyt zajęty próbując dowiedzieć się, co takiego ukrywała przede mną matka i dlaczego był tu Walter. Wyglądali na zadziwiająco bliskich przyjaciół i to mnie irytowało.
- Ziemia do Olivera – powiedziała Thea, odciągając mój wzrok od mamy i Waltera.
- Hmm, co? Tak? – Zamrugałem do niej.
- Cóż, Tommy właśnie wspominał, że ma plany na twoją imprezę. – Uśmiechnęła się, próbując zamaskować zmieszanie z powodu mojej nieuwagi.
- Jaką imprezę? – Zapytałem zaskoczony.
Czy coś mnie ominęło?
- Twoją imprezę przywitalną, oczywiście. – Uśmiechnął się Tommy.
Zanim zdążyłem zaprotestować, moja mama klasnęła w dłonie.
- Tommy, to świetny pomysł! – Spojrzała na mnie z radością.
- Nie, tylko nie impreza. – Pokręciłem głową.
Zanim mieli czas spytać, dlaczego nie chciałem przyjęcia, spojrzałem na Waltera i uśmiechnąłem się.
- Myślałem, żeby pokręcić się jutro w biurze – powiedziałem.
Wyglądał na zszokowanego.
- Nie myślałem, że będziesz chciał tak szybko wrócić do pracy, Oliver. – Powiedział, upijając wina.
To sprawiło, że krew się we mnie zagotowała.
- A ja nie myślałem, że będziesz chciał sypiać z moją matką, Walter. – Zaszydziłem, wprawiając wszystkich w ciszę.
Mama spojrzała na Theę, a ona podniosła ręce do góry.
- No co? Ja nic nie powiedziałam, przysięgam – pokręciła głową.
- Nie musiała. – Splunąłem, próbując zapanować nad gniewem, ale wciąż czekając na wyjaśnienie całej sytuacji.
- Oliver – zaczęła moja matka, chwytając dłoń Waltera. – Walter i ja jesteśmy zaręczeni i zamierzamy się pobrać. Nie chcę byś myślał, że nie mamy szacunku dla twojego ojca, ale minęło pięć lat i…
- W porządku, rozumiem. – Przerwałem, nie chcąc w tej chwili o tym rozmawiać, ani o małżeństwie. To było cholernie trudne. Natychmiast zerwałem się na nogi i spojrzałem na nich, nagle nie chcąc przebywać obok żadnego z nich. Potrzebowałem być sam.
- Mogę przeprosić? – Zapytałem.
Straciłem apetyt i potrzebowałem ciszy. Potrzebowałem czegoś innego niż jeszcze więcej dramy. Kiedy mama skinęła, zniknąłem stamtąd szybko jak uderzenie pioruna i szybko udałem się do swojej sypialni. To było za dużo wrażeń jak na jeden dzień… Oraz potrzebowałem snu, bo aktualnie moje sny były lepsze niż rzeczywistość, w której żyłem.
Chciałem ją znowu zobaczyć… A mogłem to zrobić tylko wtedy, gdy zamknąłem oczy.

6 komentarzy :

  1. https://youtu.be/ZwEPFro7zo0

    Looknijcie sobie na to *.*

    Rozdział super, a teraz na matme ide -.-

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jaa... *o* rozłożyło mnie ma łopatki (my emotions!)
      A matematyka to akurat jeden z moich ulubionych przedmiotów :) Ale znam to zmęczenie szkołą, mam nadzieję, że już niedługo masz ferie ;)

      Usuń
  2. Uuuu Felicity chyba coś się stało. Ja ją naprawdę lubiłam do drugiego sezonu. Później coś się zaczęło psuć.
    Super opowiadanie i jak zwykle świetne tłumaczenie,



    Black Canary Dinah ''Laurel'' Lance

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam tak samo z Laurel, aczkolwiek teraz znowu zdobywa moją sympatię ;)
      Przynajmniej jest sprawiedliwie, każda z nich ma swoich fanów :D

      Usuń
  3. Aaaaa ! Niby więcej tekstu, ale dalej nic nie wiadomo :(
    Co się stało z Felicity ?! Umarła ?! Zostawiła Olivera ?! Porwali ją ?!
    Przynajmniej wiadomo, że Oliver dalej kocha ją. Jeżeli Felicity od razu nie żyje na początku tego opowiadania i tak będzie do końca to.... autorze znajdę miejsce w którym sypiasz i przebije ci strzałą te okrutne serce !
    Chyba, że okaże się, że Felicity umarła, a później odżyła i stała się jakimś złoczyńcą. To mogłoby być ciekawe. Nie sądzisz ? :D
    Stanowczo za dużo teorii :3

    A co do oryginalnego Arrowa, jestem już niemal pewna, że osoba, która ma umrzeć to syn Olivera, albo jego matka. Obie wersje są świetne bo to oznacza, że Felicity nie rozstanie się z Oliverem xD No, bo jeżeli umrze mu syn, to Felicity będzie raczej go pocieszać, a jak matka syna, to Olicity stworzą cieplutką rodzinną atmosferę dla dziecka. Ewentualnie Felicity się wścieknie i go zostawi...ale tylko ewentualnie...
    To by było na tyle moich teorii spiskowych. :D Czekam na nexta, oby było więcej informacji :D
    Pozdrawiam <3 ;3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobre teorie, też myślę że tak może się stać ;)
      Ale Oliver dostał drugą szansę, więc mam nadzieję że tym razem nie popełni tego błędu co ostatnio i ostatecznie powie Felicity o synu, zanim sama się o tym dowie :)
      Spojlery...
      Aczkolwiek teraz ciekawi mnie jak postawią Felicity na nogi, bo wątpię by została w wózku na zawsze ;/

      Usuń