piątek, 17 czerwca 2016

I'll remember 6


Źródło: https://www.wattpad.com/103475213-i%27ll-remember-olicity-au-chapter-6

„Musisz tu być dlatego, bo naprawdę tego chcesz.”
Jej słowa dudniły mi w uszach przez całą drogę powrotną do domu. Siedziałem w swoim pokoju, trzymając to samo stare zdjęcie mnie i Felicity, patrzyłem na nas, jak kiedyś byliśmy szczęśliwi. Nie mogłem uwierzyć, że rok temu to wszystko tak po prostu się skończyło.
Wziąłem głęboki oddech, nie chcąc dłużej o tym myśleć i zamknąłem na minutę oczy by oczyścić umysł.
- Puk, puk – Zawołała radośnie Thea. – Mogę wejść?
- Jasne, co tam? – Odpowiedziałem odkładając zdjęcie i pokazałem jej, by usiadła obok mnie na łóżku.
Usiadła przy mnie i odrzekła:
- Chciałam tylko zobaczyć, czy wszystko u ciebie w porządku.
- Oczywiście że tak. – Rzuciłem, po czym zapadła cisza, wiedziałem że zamierza zapytać mnie o to, co się działo u terapeutki.
- Więc, jak było? – Zapytała i uśmiechnęła się do mnie.
- Jak było co? – Przeciągałem.
- Jak było na twojej pierwszej sesji? – Zapytała.
- Sesja się nie odbyła i ledwo zamieniłem z nią parę zdań.
Spojrzała na mnie zmieszana.
- Co masz na myśli? Co takiego zrobiłeś? Czy w ogóle tam poszedłeś? – Zapytała bardzo zmartwionym głosem.
- Hola hola, spokojnie Speedy. – Zaśmiałem się. – Poszedłem tam i nic nie zrobiłem. Zapytałem ją tylko dlaczego niby mam jej się zwierzać, a ona zapytała mnie dlaczego przyszedłem.
- I?
- I powiedziałem jej, że byłem tam bo ty chciałaś żeby mi się polepszyło, a jej się to nie spodobało.
- Ollie, jak to jej się nie spodobało? Co do diabła jest nie tak z tą kobietą?
- Cóż, teoretycznie powiedziała, że powinienem tam być dla siebie, a nie dla ciebie – powiedziałem.
- Och, ma rację – przyznała spokojnie, przerwała, a potem powiedziała: - Wszyscy mamy swoje sekrety, Ollie, widocznie ty masz własne, a przez sekrety mam na myśli to, co się stało tamtej nocy albo gdzie byłeś przez cały rok. I w porządku, jeśli nie chcesz się nimi z nami podzielić. Ale naprawdę uważam, że powinieneś komuś je wyjawić. – Chwyciła mnie za rękę, pocieszając ciepłym uśmiechem. Jej palce krążyły po mojej lewej ręce, kiedy dotknęła obrączki ślubnej spojrzała na mnie zakłopotanym spojrzeniem.
- Dlaczego wciąż ją nosisz? – Zapytała zdezorientowana.
Zabrałem rękę i zacząłem bawić się obrączką na lewej dłoni.
- Ja… po prostu zdjęcie jej będzie oznaczać koniec, wiesz? A ja jeszcze nie jestem na to gotowy. – Wytłumaczyłem. Zapanowała dziwna cisza, odchrząknąłem. – Emm, chyba się położę, to był naprawdę długi dzień.
Pokiwała głową na zgodę.
- Dobranoc, Ollie. – Pocałowała mnie w policzek i wyszła, zamykając za sobą drzwi.
Wypuściłem oddech, który nieświadomie wstrzymywałem. Położyłem się na łóżku i gapiąc się w sufit, myślałem o słowach Thei, o tym co powiedziała dr Green. Nie miałem pojęcia, co z tym zrobię. Po kilku sekundach ogarnął mnie mrok.

Spotkania, spotkania, spotkania – wspomniałem już spotkania? Tak minął mi dzień, cały czas jakieś spotkania. Usiadłem wykończony w swoim gabinecie, próbując znaleźć spokój, ale kogo ja oszukiwałem, nie było już spokoju, a na dodatek miałem spotkać się z mamą na lunch.
Siedzieliśmy w chińskiej restauracji, czekając na kelnera by przyjął nasze zamówienie. Rozglądałem się dookoła, to miejsce ani trochę się nie zmieniło.
- Wszystko dobrze? – Zapytała, gdy zauważyła że rozglądam się wokoło jak szalony.
- Tak, tak, wszystko w porządku – odpowiedziałem.
- Jeśli ci się tu nie podoba, możemy…
- Mamo, jest okej – powiedziałem, uśmiechając się do niej i próbując pokazać jej, że wszystko u mnie gra.
Wypiła łyk wody i spytała.
- Słyszałam, że siostra poznała cię z terapeutką?
Wiedziałem, że ten temat wypłynie na wierzch.
- Tak, poznała.
- I jak, pasuje ci? – Dopytywała.
- Szczerze mamo, jeszcze nie wiem.
- Cóż, tak się składa że znam świetnego terapeutę i on…
- Nie chodzi o terapeutę, mamo, lecz o mnie. Muszę być na to gotowy.
- Próbuję tylko ci pomóc.
Umilkłem, nie wiedząc co powiedzieć, ale wtedy ona kontynuowała.
- Wiesz, kiedyś ze sobą rozmawialiśmy, wiedziałam o czym myślisz, ale teraz mimo że jesteś w domu, wydaje się jakbyś był gdzieś indziej.
- Mamo…
- Chyba po prostu za tobą tęsknię – sięgnęła po moją dłoń. – Cokolwiek się stanie, zawsze będę przy tobie.
Po lunchu z mamą postanowiłem wrócić do biura i skończyć papierkową robotę. Ale tak naprawdę siedziałem tu i próbowałem uporządkować myśli. Pójście na terapię, oznaczało pozwolenie Felicity odejść, a nie wiem czy jestem na to gotowy, lecz z drugiej strony minął już rok. Rok życia jak duch. Odpychania od siebie ludzi, a przecież Felicity by tego nie chciała, nie cierpiała gdy budowałem mury wokół swojego serca.
Zabrałem kluczyki do auta i wyszedłem z firmy. Byłem gotowy.
Padał ulewny deszcz i zrobił się korek. Spojrzałem na zegarek, była dwudziesta pierwsza, a ja już ponad pół godziny tkwiłem w korku. W końcu sznur aut zaczął się posuwać do przodu.
Robiłem skręt, gdy nagle…
Nie było wystarczająco czasu, by zareagować. Wszystko zdarzyło się tak szybko. Uderzenie było tak silne, że myślałem, iż rozerwie mnie na kawałki. Ból był rozdzierający. Wokół mnie huczał dźwięk tarcia metalu, piszczących opon, pękającego szkła, krzyki. Mój mrożący krew w żyłach wrzask. Czułem jak moje ciało napiera do przodu na pasy bezpieczeństwa, jak kawałki roztrzaskanego szkła wbijały mi się w ramiona i jak uderzyłem ciężko głową o kierownicę. Wzrok przesłaniał mi czerwony kolor krwi. Wtem wszystko zrobiło się czarne.

5 komentarzy :

  1. Ciekawe jak się akcja dalej rozwinie...

    OdpowiedzUsuń
  2. szkoda, że trzeba długo czekać na następny

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam za ostatnią długą przerwę :) Następne rozdziały mam nadzieję będą pojawiać się częściej :)

      Usuń
  3. Thea jest urocza. To taki przykład siostry, która choć irytuje, to zawsze chce dla Ciebie dobrze. Choć jestem bardzo ciekawa, co się stało z Felką i w ogóle, co z tym wypadkiem. Czuję, że Oliver może zostac posądzony o skłonności samobójcze.

    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Smutno mi się to czyta wiedząc, że jej już nie ma, a on tak przeraźliwie cierpi. No ale tak cierpi człowiek, który kocha a już nie jest kochany....

    OdpowiedzUsuń